Przejdź do treści

Sztuka Bycia Gejem

Kluby Męskiej Masturbacji - klucz do męskiego wyzwolenia i szczęścia (także dla hetero!)

życie seksualne mężczyzn, gejowskie zwyczaje, szczęście | 25 maja 2024

W miarę jak normy społeczne dotyczące męskiej seksualności luzują się, toksyczna męskość – która ciąży także facetom hetero oraz bi – zaczyna topnieć. Wiem, że z tempem lodowca, ale jednak. I miarę tego mężczyźni wszelkich orientacji zaczynają otwierać się na (s)eksperymenty. Jednym z nich są kluby męskiej masturbacji.

Gejowskiej społeczności znane są już od dawna – od lat 80. XX wieku – gdy wybuchła pandemia HIV. Wtedy też wspólne walenie konia było bezpieczniejszą formą rozładowywania jaj niż seks. Niby wszyscy razem, a jednak osobno.

Niemniej wspólne walenie konia mężczyznom ogólnie – także hetero – nie jest obce. Według raportu seksuologa Shere Hite’a z 1981 – około 20% heteroseksualnych facetów angażowało się z kolegami we wspólne walenie konia. Z koleiThe Hite Report on Male Sexuality” mówi już, że aż 43% przyznało się do wspólnego walonka z kumplami.

Należy dodać: PRZYZNAŁO się. Bo przypuszczać można, że procent jest sporo wyższy.

Zresztą wystarczy przejrzeć fora internetowe, gdzie hetero relacjonują, jak wspólnie walili konia. Jest tego sporo (tłumaczone z angielskiego):

Tak, zrobiłem to z chłopakami z mojej drużyny w college’u w szatni, aby zobaczyć, kto wytrzyma najdłużej przed oddaniem ładunku, a kto strzeli najdalej! Myślę, że wszyscy byliśmy hetero! To po prostu męska sprawa.”

„Mój partner z siłowni i ja zaczęliśmy oglądać porno kilka lat temu (…). Obaj byliśmy tak napaleni, że powiedział: zwalmy sobie. (…) Powiedziałem „pieprzyć to”. Obaj rozebraliśmy się do naga i zwaliliśmy. Nadal robimy to od czasu do czasu.”

„Tak. Odkąd pamiętam, masturbowałem się z kolegami. Robię to regularnie z mężem mojej koleżanki. Prosił, żeby jej nie mówić – bo to sprawia, że jest bardziej ekscytująco.”

„Jestem hetero, ale chciałbym mieć kilku kumpli, z którymi mógłbym nawiązać kontakt i walić konia. Ufać sobie nawzajem; porównywać swoje kutasy.”

„Chciałbym mieć przyjaciela, z którym mógłbym się masturbować. Jestem hetero, ale uwielbiam oglądać stojące kutasy innych mężczyzn.”

„Tak, heteroseksualni mężczyźni walą konia z innymi heteroseksualnymi mężczyznami. Jeśli chcesz powiedzieć, że robiąc to, nie są już hetero, to zależy od ciebie. Jest wielu facetów, którzy kochają kobiety, są żonaci i kochają swoje żony i rodziny, ale wciąż mają ochotę bawić się z innym facetem.”

O ile nam, gejom, chodzi w takiej wspólnej masturbacji o podglądnięcie kutasa kolegi, to zastanawiające jest, po co w takim razie we wspólne walenie angażują się faceci hetero? 

Odpowiedź jest zaskakująca.

Wspólna masturbacja jako najwyższa forma męskiej więzi

Jest coś, co łączy nas, gejów, z facetami hetero i biseksualnymi. A jest to… bycie facetem. 

A to wiąże się z paroma kwestiami, których kobiety mogą nie załapać.

To normalne, że męska seksualność wyraża się publicznie” – mówi dr Jane Ward, autorka książki „Not Gay: Sex Between Straight White Men” z 2015 r.

Faceci, czy to geje, bi czy hetero, w życiu seksualnym często szukają nie tylko samej podniety, bliskości czy miłości. Ale też pewnego podziwu. Podziwu dla ich sprzętu i wytrysków.

To trochę tak, jak faceci, którzy chwalą się przed sobą swoimi sportowymi brykami. Chcą zwrócić na siebie uwagę i powiedzieć: „Hej, zobaczcie, jaki mam fajny sprzęt i osiągi.”

Faceci hetero mają w tej kwestii mocno pod górkę. Kobiety hetero niekoniecznie myślą w takich kategoriach – i nie rozumieją za bardzo, czego faceci szukają w takich grupowych doznaniach. Poza tym – wymagania związkowe kobiet na całym świecie mocno rosną – przez co powiększa się grupa heteryków, którzy po prostu nie mają życia seksualnego (pogardliwie określana jako incele).

Aby dać zdrowy upust swoim popędom – coraz częściej gromadzą się w kluby wspólnej, tudzież wzajemnej masturbacji. Wydawałoby się, że dla facetów hetero nie ma tutaj wiele wzajemnych podniet – ale jest budowanie poczucia wspólnoty i pewnego braterstwa.

Zresztą oddaję głos jednemu z użytkowników quora.com:

To jedna z tych sytuacji, w których etykiety takie jak „hetero” i „gej” nie są przydatne ani nawet nie mają zastosowania. Tak, wielu hetero, wielu masturbuje się z innymi facetami. Czy faceci „pociągają” ich? Nie. Niekoniecznie. Ufają innym facetom, a to jest naprawdę ważne. To prosty akt fizyczny. To budowanie więzi. To popisywanie się. To uwolnienie. Byłem w łaźniach parowych w na siłowni po ciężkim treningu. Przychodzi jakiś facet z przypadkową erekcją. Wkrótce wszyscy są twardzi i beztrosko się masturbują. Czy to prowadzi do randki? Wręczania kwiatów? Nie, prowadzi do trylionów zaskoczonych plemników rozpryskujących się po podłodze łaźni parowej, a dziesięciu facetów mówi „ahhhhhh” i udaje się pod prysznic.

Jednak niektóre obserwacje i doświadczenia wskazują, że faceci – nawet 100% hetero – rzeczywiście doświadczają mocniejszych wrażeń w seksie, gdy są w towarzystwie innych mężczyzn.

Pojawiają się często komentarze w stylu:

Oglądanie lub walenie konia innemu facetowi jest po prostu gorące. Nawet jeśli jesteś hetero.

Ale… jak to? Dlaczego? Czyżby ktoś tutaj wypierał swoją homoseskualność?

Otóż prawda być może jest jeszcze bardziej złożona.

„Nasza seksualność jest zaprojektowana przez ewolucję tak, by rywalizować ze spermą innych mężczyzn – mówi amerykański psycholog kliniczny David Ley. „Kształt penisa działa jak pompa ssąca, która wyciąga spermę innego mężczyzny z waginy kobiety. Mężczyzna, w odpowiedzi na obecność innego mężczyzny, ma mocniejszy wytrysk, wydziela więcej spermy i jest szybciej gotowy do ponownego seksu.

Cóż, to by wyjaśniało wiele. Pamiętam, że jeszcze jako nastolatek, razem z kumplami wybieraliśmy, jakie porno obejrzeć. Wszyscy uznali, że trzeba wybrać takie, gdzie jest facet. „Bo bez faceta to jednak nie to samo”. Wyjaśnia się, dlaczego faceci hetero – którzy rzekomo brzydzą się kutasami – tak namiętnie oglądają pornografię, gdzie prawie zawsze jest facet. Teoretycznie powinni oglądać tylko same laski, co nie?

Wraz z postępem liberalizacji – rośnie odsetek mężczyzn hetero, którzy wyraźnie odczuwają, że obecność innego faceta ich jara – ale nie identyfikują się jako geje czy bi. I twierdzą (cytat z forum):

Nie ma nic gejowskiego w masturbowaniu się z innymi facetami.

Gdy hetero sobie razem zwalą – nie oznacza to, że coś do siebie czują na poziomie romantycznym. Owszem, może ich to jarać na poziomie seksualnym, dawać korzyści psychologiczne i społeczne, ale nie romantyczne.

Gejowskie są dla nich pocałunki między facetami. Ale wspólne walenie, wzajemne walenie, a nawet oblewanie się spermą czy obciąganie – niekoniecznie. To czysta mechanika rozkoszy – bez przywiązania. 

Zdaje się więc, że męska seksualność operuje na 3 poziomach:

1. Poziom emocjonalno-romantyczny – gdzie seks jest aktem wyrażania miłości romantycznej, budowania intymności, bliskości. Gdzie uruchamia się empatia, dbanie o partnera / partnerkę (bo to dotyczy obu orientacji).

2. Poziom społecznym – gdzie masturbacja lub seks jest aktem popisu, integracji grupowej, budowania zaufania i więzi stadnych. Gdzie uruchamia się ekshibicjonizm, zdobywanie uznania kumpli, zaspokajanie ciekawości. A także ta lekka ekscytacja związana z robieniem czegoś „zakazanego”.

3. Poziom hedonistyczny – gdzie chodzi o czystą, samolubną przyjemność, spust i ulgę z tym związaną. Gdzie obecność innych samców podnosi doznania seksualne.

Zatem wbrew obiegowej opinii – męska seksualność nie jest tak prosta, jak widzi to społeczeństwo. Niektórzy sugerują nawet, że jest bardziej złożona od kobiecej.

Coraz lepiej rozumieją to młodsze pokolenia.

Im młodsi faceci bowiem, tym bardziej są otwarci. Jak pisze portal gq.commłodzi hetero coraz częściej wybierają także towarzystwo innym mężczyzn – w tym gejów – bo czują się swobodniej i mogą – poprzez wspólną, publiczną masturbację – zaspokajać swoje tłamszone przez społeczne konwenanse potrzeby.

Co ciekawe – portal qg.com podaje także, że od wielu lat powoli rośnie procent facetów identyfikujących się jako bi – lub co najmniej NIE-heteroseksualni. Teraz jest to (podobno) już nawet 25% (!). Niektórzy wolą określenie – uwaga – heteroelastyczni.

O przyczynach tego stanu rzeczy można by mówić długo – od wpływu mikroplastiku na męski płód, wzrost poziomu hormonów stresu u matek w ciąży (których hamuje androgeny), aż po luzowanie się norm społecznych, które pozwalają coraz większej liczbie facetów wyjść z cienia i pogodzić się ze swoją seksualnością.

A ta realizuje się jednak nieco inaczej niż kobieca. I tutaj właśnie pojawia się potrzeba grupowego zwalenia konia. Przyjrzyjmy się bliżej, jakie korzyści mają z tego faceci!

Korzyści z klubu męskiej masturbacji:

  • Większa podnieta. Jak wspomniałem wcześniej – z powodów ewolucyjnych – samiec (nawet hetero) dochodzi szybciej i ma lepszy orgazm w towarzystwie innego samca.
  • Zaspokojenie ciekawości. Każdy facet, bez względu na orientację, jest ciekawy, jak wyglądają inne kutasy, orgazmy i wytryski. I to nawet jeśli nie kryją się za tym żadne seksualne intencje. Problem w tym, że totalne obarczenie tego wszystkiego lękiem, wstydem i poczuciem winy kazało nam tę ciekawość w sobie stłamsić. Co prawda dziś mamy internet – ale przecież na żywo to co innego, prawda? Mój kumpel hetero (ma żonę i dwójkę dzieci) już kilka razy sugerował mi, że chętnie by sobie popatrzył, jak ja z kolegami sobie walimy. Czy coś w tym złego?
  • Budowanie męskich więzi stadnych. Faceci budują wzajemne przywiązanie do siebie nie zawsze przez pogadanki (choć też), ale przez wspólne robienie rzeczy. Dwóch hetero facetów nigdy pewnie nie będzie bliżej siebie niż właśnie podczas wspólnego walenia. Wspólnie doświadczany orgazm to mnóstwo wydzielonej oksytocyny – która to przecież buduje poczucie przywiązania. I to lepiej niż alkohol.
  • Budowanie więzi między dwoma facetami. Gdy w masturbującym się towarzystwie kumpel da Ci znak, że możesz mu zwalić – to trudno o lepszy dowód tego, że Ci ufa i chce z tobą zacieśnić więzi. Nie musi być w tym NIC seksualnego. Z kolei gdy kumpel da Ci znak, że chce Ci zwalić – może to być wyraz tego, że Cię podziwia i że jest gotowy podać Ci kumplowską dłoń także w szerszym tego słowa znaczeniu. Albo chce Ci za coś podziękować. W języku mężczyzn powiedzieć: dzięki stary.
  • Znoszenie napięć między facetami i łagodzenie konfliktów. Gdyby wszyscy uczestniczyli w sesjach wspólnego walenia – jestem pewien, że na świecie byłoby mniej napięć, wojen i konfliktów. 
  • Zaspokojenie potrzeby akceptacji grupy i publicznego podziwu. Gdy ktoś dochodzi i tryska sobie na klatę, inni faceci podziwiają to w milczeniu, a inni chwalą na głos. Pojawiają się braterskie uściski, klepnięcia. Tak budują się najgłębsze męskie więzi. Czyż to nie jest piękne?
  • Budowanie poczucia bezpieczeństwa i jedności. Te wszytkie elementy służą jednemu – budowania poczucia, że faceci mogą na sobie polegać. Że potrafią współgrać ze sobą w szerszym kontekście. Że są do siebie bardziej przyjaźnie nastawieni. Bo trudniej na przykład uderzyć faceta, jeśli kiedyś waliłeś z nim konia, co nie?
  • Podnoszenie samooceny. Jesteś w towarzystwie równych kolesi, którzy Cię akceptują i nie oceniają. Doświadczasz najgłębszej, męskiej przyjaźni – co pozwala Ci uwierzyć w siebie bardziej.
  • Oswajanie lęków, a nawet traum. Dla kogoś seks w drugim facetem może być zbyt dużym wyzwaniem – z powodu lęków czy wstydu. Wspólne walenie pozwala po swojemu, z pełnym poczuciem kontroli, oswajać się z męską cielesnością – na własnych zasadach.
  • Budowanie poczucia otwartości. Faceci mają tę samą anatomię, więc nie muszą się siebie wstydzić. Takie wspólne doświadczenie orgazmu z innymi facetami otwiera umysł na doświadczenia, a także pokazuje, że choć się różnimy wyglądem, poglądem, orientacją itd. – to w głębi swoich doświadczeń jesteśmy takimi samymi facetami. Wspólne walenie wyrównuje dostęp do doświadczeń seksualnych – mniej osób czułoby się wykluczonych seksualnie.
  • Bezpieczne rozładowanie napięcia seksualnego. Praktycznie zerowe ryzyko chorób. Kumple powinni też dbać o to, by nikt nikogo nie zaczął molestować czy kiepsko się zachowywać.
  • Poznawanie kandydatów na seks i do poważniejszego związku. Może się zdarzyć, że na takich spotkaniach poznasz bratnią duszę, zakochasz się lub po prostu – poznasz kogoś, kto chętnie pójdzie z Tobą do łóżka sam na sam, budować coś więcej (lub się zaspokoić). A jeśli nie, to trudno – nie o tu tutaj przecież chodzi.
  • Mniej żenujących momentów związanych z „umawianiem się na seks”. Nawet jeśli spotkają się samce, które nie spodobają się sobie fizycznie – nic nie szkodzi. Nie muszą wymyślać sobie mało wiarygodnych wymówek, dlaczego jeden drugiemu nie chce obciągnąć. To tylko wspólne walenie. I jego głównym celem nie jest tylko rozładowanie libido, ale budowanie wspólnoty czy bliższe poznanie drugiego faceta.
  • Przechodzenie do sedna. Kobiety wymagają… podejścia. Podobno, bo się nie znam. Ale wiecie – gry wstępnej. Jasne. Ale męska seksualność nierzadko w tym aspekcie potrzebuje impulsywnego działania. Więc inni faceci lepiej ją zrozumieją.
  • Pokojowe ustalanie hierarchii. Zamiast walić się po ryjach – walmy konie! Wspólne walenie w drużynie czy zespole to sposób, by bez spiny i walki określić, kto przewodzi, a kto dobrowolnie poddaje się przewodzeniu. Jeśli facet spuści się kumplom na klaty (za ich zgodą) – i to przy innych, pokazowo – na poziomie symbolicznym staje się ich liderem.

Wspólne walenie konia to GENIALNE rozwiązanie wielu męskich problemów współczesnego świata

I nie, nie żartuję. Mówię CAŁKOWICIE SERIO. 

Pomyślcie.

Dzisiejszy świat zżerany jest przez samotność, poczucie izolacji społecznej, toksycznie pojmowaną męskość, nerwy, konsumpcjonizm i walkę o status. Obojętnie mijamy się na ulicach, nie mamy kontaktu z ludźmi, sąsiadami, sprzedawcami w sklepach.

Wspólna męska masturbacja mogłaby pomóc skuteczniej rozwiązać WSZSYTKIE te problemy.

Wspólne walenie konia sprawiłoby, że przestalibyśmy czuć się samotni i odizolowani od siebie nawzajem. Dawałoby samcom poczucie jedności i braterstwa.

Wspólne walenie konia w pył zamieniłoby całą tę pieprzoną toksyczną męskość, która każe nam się nigdy nie załamywać i grać macho. Oto publicznie obnażamy się i wystawiamy na widok w najintymniejszych momentach. Nie ma tu miejsca na udawanie i toksyczną męskość. Prawdziwą siłę pokazujesz, gdy odkrywasz miękkie podbrzusze przed innymi facetami i nie boisz się, że Cię zaatakują.

Wspólne walenie konia zniosłoby poczucie, że są faceci „lepsi i gorsi”. Bo oto wszyscy jesteśmy nago, odkryci, bez swoich „trofeów” oznajmujących światu status społeczny. 

Wspólne walenie konia to wzajemne dawanie sobie przyjemności – coś dajemy i coś dostajemy. A więc jest dokładnym antidotum na chory konsumpcjonizm, w ramach którego każdy pyta „a co JA z tego będę miał?” i goni za kolejnymi gadżetami – podczas gdy najważniejsze z nich mamy już w gaciach.

Wspólne walenie konia to idealny sposób na relaks. Mieszanka hormonów, która wyzwala się przy wspólnym orgazmie, jest wspaniałym sposobem na rozładowanie nerwów.

Jasne – jedni faceci będą mieli większe kutasy, inni mniejsze. I to może budzić poczucie zazdrości lub bycia kimś „gorszym”. Ale wspólne, publicznie dzielenie się swoją intymnością zdaje się łagodzić te skutki uboczne. Ten z małym kutasem może poobcować i podziwiać tego z dużym. A może nawet raz w życiu dotknąć dużego kutasa na legalu. Ten z dużym może docenić to, co ma. 

Obaj mogą po bratersku usiąść obok siebie i zwalić ramię w ramię jak równi goście. Bez dyskryminowania się i oceniania.

Każdy z nas dostał od przyrody to, co dostał – cieszymy się tym wspólnie. Czy to aż takie nie do pomyślenia?

Wiecie przecież, ile jest napięć między samcami tego świata. Wybuchają przez to wojny. Te kraje i kultury, które są najbardziej homofobiczne, najszybciej się faszyzują. Toksyczna męskość generuje permanentny stres – który (co udowodniono) robi nam mnóstwo chorób i skraca życie. Faceci o wiele częściej popełniają samobójstwa niż kobiety i to jest trend utrzymujący się na całym świecie. I choć psychoterapia jest tak samo skuteczna dla obu płci – faceci mają w psychoterapii pod górkę, bo trzeba gadać, a nie coś robić – a w gadaniu nie są najlepsi. Szczegółowo ten problem omawia Dr. Alok Kanojia – amerykański psychiatra, twórca kanału Healthy Gamer (genialny gość).

Przyznaje, że to właśnie częściej faceci na psychoterapii potrzebują przytulenia niż kobiety. Wtedy właśnie najczęściej pojawiają się łzy i uwolnienie emocji. Ale żyjemy w tak toksycznej dla mężczyzn kulturze, że gdy facet nawet powie, że potrzebuje przytulenia, to ryzykuje wyśmianiem.

Wspólne, braterskie walenie konia jest odpowiedzią na każdy z tych problemów. Jest rozwiązaniem darmowym, prostym, logicznym. I pięknym.

Po prostu pięknym.

Wielu facetów może się tam po prostu po kumplowsku do siebie przytulić. Poczuć bliskość drugiego człowieka – tak po prostu.

Tymczasem coś poszło nie tak w rozwoju społeczeństwa. Wstyd, lęk i poczucie winy oderwało nad od korzeni. Od nagości, od naturalności, od bycia sobą.

Jestem pewien, że tysiące lat temu w plemionach zbieracko-łowieckich mężczyźni razem gromadzili się i masturbowali – by zacieśniać więzi, łagodzić konflikty, budować sojusze, czuć przynależność do stada. Było to dla nich naturalne.

Tu już nie chodzi tylko o zaspokojenie swoich seksualnych pragnień. Tu chodzi o zdrowie psychiczne i fizyczne nas jako facetów.

O bycie jednością.

DOWIEDZ SIĘ: Jak zorganizować Klub Zdrowego Walenia – krok po kroku

Marzenie o lepszym świecie – gdzie faceci po prostu wspólnie walą konia bez żenady

Wyobraźcie sobie świat, gdzie faceci traktują wspólne walenie jak coś zupełnie normalnego – bezwstydnego, oczywistego, przyjacielskiego. Gdzie nie ma wokół tego żadnego tabu, gdzie jest społeczne przyzwolenie na takie coś – bez względu na orientację.

Faceci hetero, bi, homo spotykaliby się w saunach, klubach*,  na siłkach. Szedłbyś w takie miejsce dla mężczyzn i mógł spokojnie przyłączyć się do masturbującego się towarzystwa na legalu. Albo zaproponować kumplom z siłki po treningu wspólne „bro job” dla relaksu. Bez żadnych podtekstów seksualnych – co aktualnie nie mieści się w rozumowaniu ludzi.

To byłby świat zdrowszych psychicznie mężczyzn.

Świat facetów, którzy się integrują, zamiast konkurować. Którzy bardziej są sobą, niż udają kogoś innego. Którzy czują się bardziej rozumiani, akceptowani, dowartościowani.

Którzy wspólnie lepiej znoszą ciężar bycia facetem.

Którzy zamiast uciekać w niezdrowe zachowania i poglądy – wspólnie i po bratersku rozładowywali by swoje libido.

Wyobraźcie sobie kilku kumpli inceli, którzy razem opowiadają sobie fantazje o laskach i walą sobie nawzajem. Czy ujęłoby im to w czymś? A może po wszystkim czuliby się bardziej dowartościowani i podbudowani jako ludzie, którzy otoczenie nie ocenia i których akceptuje?

Wyobraźcie sobie żony, które witają mężów w domu po pracy i mówią: Och, kochanie, dziś znów kumple Ci zwalili? Pewnie jesteś zmęczony. Odpocznij, zrobię Ci kawę 🙂 (tak, zaraz dostanę opierdziel, że jestem seksistą za takie teksty).

Wyobraźcie sobie, że liderzy tego świata spotykają się na wspólne walenie. A dopiero potem negocjują wojnę czy pokój. Czy nie sądzicie, że poszłoby to lepiej? Wiem, jak absurdalny obraz wytworzyłem, ale… serio pytam: Czy świat nie byłby spokojniejszym miejscem?

Wspólne walenie to rozwiązanie darmowe, proste i satysfakcjonujące. Dostępne niemal dla każdego.

Ja wiem, że walenie konia nie rozwiązałoby wszystkich problemów świata. Ale jeśli chociażby zmniejszyło je o 10-15% – to już coś. Tym bardziej, że te bariery są TYLKO W NASZYCH GŁOWACH.

Wtłoczone przez Kościół Katolicki i durne zasady religijne. Wystarczy spojrzeć, jak to wyglądało np. w starożytnym Egipcie czy u starożytnych Sumerów. Tam całe mitologie były oparte o to, że męski wytrysk i masturbacja były genialnym aktem stworzenia i czymś, co trzeba czcić – a nie wstydzić.

Gdzie zatraciliśmy tę naturalność bycia ze sobą? 

Zabrano nam coś pięknego. 

A teraz nawet nikt śmie marzyć, by to odzyskać…

Uważam, że to smutne. I że trzeba zacząć rozmawiać o nieseksualnych korzyściach ze wspólnego walenia. O korzyściach psychologicznych i społecznych.

Bo dochodzę do wniosku, że mamy z własną seksualnością nie tylko kompletnie zjebaną relację – ale też nie umiemy nawet znaleźć ścieżki wyjścia z tego labiryntu. Faceci nie są za dobrzy w rozmawianiu o emocjach (szczególnie hetero). Wspólne czyny są prostszym i bardziej zrozumiałym językiem dla nich.

Językiem, którego zapomnieliśmy wieki temu.

* wieść gminna niesie, że na Zachodzie (w UK głównie) kluby nocne czy bary mają czasem osobne pomieszczenia dostępne tylko dla wtajemniczonych facetów, gdzie wspólnie się onanizują.

Mój apel do gejów i facetów bi: walmy wspólnie swoje konie!

Odrzućmy wstyd i uprzedzenia. Odrzućmy lęki. I zacznijmy dyskusję o wspólnej masturbacji. I mocy spotykania się w męskim gronie.

Róbmy to pod prysznicami, w autach, w plenerze, w Internecie – gdzie nam się podoba.

Prześlijcie ten artykuł znajomym gejom i bi – i umawiajcie się na wspólne walnie. Nie (tylko) w celach seksualnych – ale dla zdrowia psychicznego i fizycznego. Dla umocnienia przyjaźni.

Odczarujmy wspólną masturbację.

I tak wszyscy to robimy. Tylko że samotnie. W ukryciu. Jakbyśmy robili coś złego. 

Nawet my, geje. 

Co za absurd!

A tyle się mówi, że ludzie cierpią z powodu toksycznej samotności. A lekarstwo jest… na wyciągnięcie dłoni.

Gromadźmy się wspólnie i walmy razem konia. Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię wspólnego walenia, tam szczęście pośród nich – powiadam Wam 🙂

Zakładajmy osiedlowe kluby męskiej masturbacji – i korzystajmy z nich tak, jak z sauny czy basenu. Dla relaksu, sportu i zdrowia.

Nie musimy się kochać, nie musimy iść potem do łóżka, nie musi to nic oznaczać. Ot, dwaj lub trzej dobrzy kumple razem się zrelaksują. Symbolicznie i hormonalnie wzmocnią swoją znajomość. Spuścimy się, pożegnamy, a nasze życie może być trochę lepsze.

Tylko tyle i aż tyle.

Pokażmy heterykom, że to nic strasznego. Że każdy może dołączyć i może to być fajna, bezpieczna zabawa. Że nie staną się homo po tym. 

Pokażmy im, że my, geje, jesteśmy ogarnięci i nie pchamy im od razu łap do spodni. Ale umiemy się elegancko masturbować z kulturą i zachowaniem zdrowych zasad.

I wtedy nawet hetero może zrozumieją, że bycie facetem to nie spinoza, nie udawanie goryla, nie rywalizacja. Ale wspólne doświadczenia z mężczyznami, które integrują. Gdy zyskuje się głębokie poczucie jedności z innymi facetami, które rozlewa się poza sam akt masturbacji – i wypływa w innych rejonach życia.

Dodatkowe dowody, że hetero też tego chcą, tylko boją się przyznać:

Oto kilka anonimowych wypowiedzi z for internetowych – tym razem już polskich:.

Na pytanie, co byście zrobili, gdyby Wasz hetero kolega zaproponował Wam wspólne walenie:

Gdyby propozycja wyszła od niego i bylibyśmy na „bezpiecznym gruncie”, to zgodziłbym się bez dłuższego namawiania 😉

Taki kolega to skarb 🙂

Ja wspólną masturbację z kolegą i kolegami mam już za sobą, było to co prawda w czasach gimnazjum / technikum, ale nawet teraz mimo tego że mam dziewczynę, i gdyby padła taka propozycja, to bym się zgodził. Życie jest zbyt krótkie by sobie czegoś odmawiać:P

Jakieś pytania?

Jestem za 😛 penis nie pokazywany maleje 😛

Tekst, który będę cytować 🙂

Ja nie żałuję, że kiedyś dałem się namówić.

🙂

Choć podkochiwałem się wtedy w dziewczynach, to nie przeszkadzała mi taka „nadprogramowa” forma aktywności. Nawet uważałem to za fajną przygodę i odskocznię od szkoły, za którą nie przepadałem. Oczywiście dawało mi to też – choć chwilowe – rozładowanie napięcia, które, delikatnie mówiąc, było wtedy znaczne. 🙂

A więc podsumowując moja reakcja na rozmaite propozycje kolegi (nie tylko czysto masturbacyjne) była na tak. I nigdy tego nie żałowałem.

To chyba mówi samo za siebie, co nie? 🙂

Temat grupowej masturbacji ujął mnie dość mocno za serce – i musiałem sporo rozkminiać, dlaczego…

Przez wiele lat pisałem z moimi Czytelnikami. I odczuwałem z nimi jakąś taką kumplowską, serdeczną więź. Potem powstał nasz gejowski czat i tam ta cudowna energia gejowskiej / biseksualnej, kumplowskiej serdeczności często się pojawiała.

I ujmowała mnie w jakiś dziwny, inny sposób – ale nie umiałem tego ubrać w słowa. Dostawałem od Was wiele komplementów, naprawdę tony. Łechtało mi to ego (i nadal łechta) – dziękuję :-*

I ja Was też uwielbiam w taki bardzo unikalny, serdecznie seksualny sposób.

Wiele razy fantazjowaliśmy na czacie o grupowym seksie. Było to fajne i zabawne, ale chyba nie chciałbym uprawiać takiego seksu. Nie wiem, ale fizycznie nie podoba mi się 99% facetów. Może jestem zbyt wybredny? Albo może przeszkodą jest to, że kogoś mało znam na żywo (w sensie, że jestem demiseksualny)? Że nie mam z tą osobą psychicznej więzi? Nie wiem.

Ale gdy pojawiał się temat wspólnego walenia konia – coś odżywało. Jakby zaczynało trybić. Było coś cudownego, wręcz magicznego w grupowym waleniu na czacie. To poczucie jedności w Wami. To poczucie, że może jesteśmy daleko – ale nagle się do siebie zbliżamy. Dzielimy się swoją intymnością i nagością w pełnym zaufaniu.

Ostatnio fantazjowałem o wspólnym waleniu z innymi facetami. Mijałem na ulicy gości i oceniałem pod kątem tego, co bym z nimi mógł zrobić. O ile w większości przypadków nie chciałbym z nimi uprawiać seksu – to w zdecydowanej większości uznałem, że mógłbym sobie z nimi zwalić konia.

I byłoby to super uczucie.

Nawet jak mnie facet nie pociągał fizycznie na tyle, żeby się z nim przespać – to wspólne walenie dałoby mi dokładnie to, czego poszukuję.

Zwaliłem sobie do takiej fantazji, a potem – idąc ulicą i mijając facetów – poczułem coś dziwnego, czego nigdy wcześniej nie czułem. 

Jakkolwiek górnolotnie czy pretensjonalnie to zabrzmi: duchową jedność z mężczyznami. 

Czułem, jakbym w niekontrolowany sposób napełniał się męską energią, która płynęła z każdej strony świata. Jakby nie interesowało mnie, jakiej są orientacji. Ani za bardzo, jak wyglądają. Liczyło się to cudowne, serdeczne uczucie, że należymy do jednego gatunku. Że czujemy się nawzajem. Rozumiemy.

To takie uczucie, jakby otworzyła się we mnie jakaś czaka mocy, która całe życie była przytkana.

Wiem, że może to brzmi dziwnie. Ale tak to odebrałem.

I nie zrozumcie mnie źle. To nie jest tak, że nie kocham swojego partnera czy że przestał mnie pociągać. Po prostu wspólne walenie z facetami jest kompletnie innym doświadczeniem. Daje coś kompletnie innego. Poczucie kumplostwa. Braterstwa. Zaufania. Bycia jednością.

Dawno temu doświadczyłem tego w trójkącie, w którym byłem z pewną parą przez kilka miesięcy. Odwalaliśmy razem naprawdę fajne rzeczy. Ale najważniejsze było to, że było serdecznie, miło i ciepło. Czułem się podwójnie kochany, pożądany i bezpieczny.  Nasza męska, ciepła intymność i nagość weszła do sfery publicznej. Było w tym coś pełnego luzu, ekscytującej otwartości, cudownej swobody i szczęścia.

Wtedy dopasowaliśmy się fizycznie i wątpię, bym kiedyś miał jeszcze takie farta spotkać dwóch przystojnych facetów, którym wpadnę w oko jednocześnie. Taki układ z szansą 1 na milion.

Jednak odkrywając sekrety wspólnego walenia – zrozumiałem, że niekoniecznie chodziło mi wtedy o te wszystkie fajne układy, które zrealizowałem z tymi facetami (oj było tego). Jasne, to było cudowne doświadczenie i nie zamieniłbym tego na nic.

Jednak czuję, że wspólne walenie dałoby mi podobne odczucie kumplowskiej bliskości, otwartej intymności męskiej, bycia jednością z innymi facetami. 

Miałem próbkę tego na czacie z Wami i to było mega wyjebiste uczucie. Strzelać spermą i widzieć na ekranie, że Wy też dochodzicie w tym samym czasie. Moje serce biło dla Was w tamtej chwili. Czułem, jakby te orgazmy nas jednoczyły.

Jasne, że pewnie na żywo byłoby lepiej (może kiedyś, heh).

Ale póki co cieszę się tym nowym odkryciem. Że coś mi się poukładało w głowie. Coś mi się otworzyło i wskoczyło na właściwie miejsce.

Dajcie znak, co myślicie. I czy macie podobne przemyślenia.

PS. Zapraszam też do wypełnienia krótkiej ankiety o grupowym waleniu konia – jestem ciekaw Waszych doświadczeń i opinii 🙂

Czego dowiesz się z tego poradnika:

► Dlaczego seks analny jest tak przyjemny dla pasywa
► Jak bezpiecznie nauczyć się swojej pupy
► Czego NIE wsadzać sobie w tyłek
► 2 opcje, jak otworzyć swoją pupę
► Problem zbyt wąskiego kanału
► Najlepsza metoda oczyszczania pupy przed seksem analnym- i nie jest to lewatywa
► Jaki żel nawilżający (lubrykant) wybrać
► 3 dziwne odczucia w trakcie seksu analnego- i co z nimi zrobić
► 2 czynniki, które mają wpływ na przyjemność z seksu analnego
► Czym jest analna euforia i jak ją osiągnąć
► Najważniejsza rada, nim pójdziesz w anal z facetem
► Jak znaleźć odpowiedniego partnera do seksu analnego
► Anal a choroby zakaźne
► Anal a choroby jelit i odbytu
► Czy wielkość kutasa ma serio aż takie znaczenie
► Jaki kutas jest idealny do seksu analnego
► Jaka pozycja jest idealna na pierwszy raz
► Najprzyjemniejsze pozycje w gejowskim seksie analnym

Subscribe
Notify of
guest

21 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Daniel

Bardzo podnieca

Daniel

Mnie np bardzo

Jakub

Oj tak. Pała stała już przy wypełnianiu ankiety. Pewnie, że jara mnie wspólne walenie i seks. I chciałbym by hetero też tego próbowali, bo wiem że wielu to jara (zazwyczaj inni muskularni faceci – bicepsy, wielkie klaty, tyłki, łydki czy uda i porównywanie kutasów). No ale świat jeszcze nie jest na takie coś gotowy. Oczywiście wiadomo taka fizjologia i ryzyko chorób gigantyczne przy połykaniu spermy i jeszcze w seksie grupowym. Rozwijając jeszcze pytanie z ankiety czy to zdrada, uważam że tak. Nie można tam było rozwinąć myśli. Po prostu na takie grupowe walenie/lody/seks chodziłbym z moim mężem. Szkoda, że nie jest to tak zwyczajne jak chodzenie do sauny i nie ma na to przyzwolenia społecznego na całym świecie.

Daniel

Extra 😘😘

Daniel

Zgadzam się z tobą

Jakub

To jeszcze oddam rozwijając poprzedni komentarz i wątek o zdradzie. To też jak w artykule takie wspólne walenie było normalne jak wyjście na basen z kumplami, siłkę czy rower. Wtedy bym tego nie traktował jako zdradę. Ale oczywiście bym chciał by takie kluby były i by wszyscy faceci z nich korzystali tak właśnie dla rozluźnienia i budowania kumplowskiej więzi. Bez seksu pocałunków itp. Można by to robić często i na luzie, bez tłumaczenia się partnerowi. Bo sam by chętnie poszedł.

Daniel

Chciałbym być członkiem takiego klubu. Ale chyba nie znajdę chętnych do tego. Teoretycznie mam 2 kolegów gejów którzy są parą i może moglibyśmy takie coś założyć ale nie wiem jak miałbym im to zaproponować i wytłumaczyć o co chodzi ( jestem nieśmiały i jak się zestresuję mam problem w wyrażaniu myśli). A po drugie bałbym się że mnie wyśmieją i uznają za wariata. Już nie wspominając o tym jak wciągnąc do tego hetero kolegów, tego to już całkiem sobie nie wyobrażam. Wolałbym jakby już taki klub istniał i ktoś mi zaproponował członkostwo odrazu bym się zgodził.

Daniel

Dzięki za pomocną odpowiedź. Przydałby się taki poradnik.

Daniel

Fajnie by było jakby taki klub już istniał a ja bym tylko do niego dołączył.

Daniel

Piękne ciałka i kutasy

Onanista

Ciekawi mnie czy ktoś z was jest członkiem takiego klubu? Czy takie kluby już istnieją ? Czy dopiero będą zakładane ?

Onanista

Było by super. Może ułatwiło by to założenie czegoś takiego.

Maciej

Hej, Dream napisz coś o trójkątach poliqmorycznych, ale takich na stałe. Kiedyś rozmawiałem o tym z moim chłopakiem. Finalnie nie zdecydowaliśmy się, ale pojawiały się rozmowy jakby to mogło być. Trójka która mieszka ze sobą, uprawia seks jezdzi na wakacje, dzieli się obowiązkami itd. Znasz przykłady takich związków? Może ktoś chciałby coś opowiedzieć. Mega nas kręci taka forma bez przygodnego seksu i chorób. Taki tradycyjny związek bez zabezpieczeń tylko w trójkę. Budżet domowy wspierany przez 3 osoby. Ale są tez obawy ze ktoś poczuje się pominięty, czy serio to jest duże ryzyko ?

Inni walili także do:

21
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x