Jak zostać boskim aktywem i spełnić się jako facet życie seksualne gejów,...
Narcyzi - jak ich rozpoznać i usuwać z życia, nim je zniszczą
relacje gejowskie, inteligencja społeczna
Relacja z osobą narcystyczną to jedno z najgorszych gówien, jakie możesz wdepnąć w życiu. Możesz być inteligentny, sprytny, a i tak doprowadzą Cię do rozpaczy, depresji, stanów lękowych i szału oraz bezsilności. I powiedzą, że to Twoja wina, bo jesteś „nadwrażliwy”. Dlatego wiedza o narcyzmie może uratować Twoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Pokażę Ci, jak rozpoznać narcyza i jak go usuwać sprawnie ze swojego życia.
Początkowo mogą być czarujący i uwodzicielscy. Albo odgrywać cierpiętników, by wzbudzić Twoje współczucie. Robią przysługi i o nie proszą. Poznają Twoje słabe strony i sekrety. Uzależniają Cię od siebie małymi krokami, by mieć nad Tobą jak największą kontrolę. Zaczynają używać subtelnej przemocy psychicznej. A potem zniszczą Cię dla własnych interesów i nawet nie drgnie im powieka. By finalnie o wszystko oskarżyć Ciebie i wyrzucić z życia, gdy jesteś już zbyt słaby, by dawać im więcej.
Poznaj narcystyczne zaburzenie osobowości:
Ten artykuł powstał po wielu moich przemyśleniach, doświadczeniach, obserwacjach i zaczerpnięciu sporej wiedzy od chyba najlepszej światowej specjalistki od narcyzmu, jaką jest dr Ramani Durvasula (polecam jej kanał na YouTubie).
Po co to robię? Bo chcę Cię przestrzec. Wcześniej czy później trafisz na narcyza i on Ci dopierdoli. Tacy ludzie stanową około 3% społeczeństwa, ale najpewniej jest to niedoszacowane – i tzw. rys narcystyczny może wykazywać nawet do 20-30% ludzi. Innymi słowy – kwestią czasu jest konfrontacja z narcyzem.
Poza tym mamy czasy, które dosłownie promują narcyzm jako coś dobrego. Bycie samolubnym kutasem bez empatii jest ukazywane jako siła i zaleta – co jest szczytem zdegenerowania kultury konsumpcjonizmu, w jakiej żyjemy.
Wcześniej czy później narcyz będzie Twoim szefem, „przyjacielem”, a może chłopakiem. I nie, nie zauważysz tego, bo są mistrzami maskowania się. To wyjdzie dopiero wtedy, gdy będą mieli pewność, że jesteś od nich zależny emocjonalnie, finansowo czy społecznie.
I wtedy pokażą swoje prawdziwe oblicze – potajemnie. W 4 oczy. I będzie już za późno by wyjść z tego bez szwanku.
Piękne i niewinne początki znajomości z narcyzem - 2 typy narcyzów:
Pierwszy typ jest czarujący. Świetnie się ubiera, jest pewny siebie, dowcipny, demonstruje swoją pozycję społeczną (stan posiadania, znajomości). Masz wrażenie, że gość jest „lepszy” od innych. Może Ci zaimponować jego zaradność, inteligencja, poczucie humoru i wiele innych rzeczy. Myślisz sobie – kurde, dobrze, że poznałem takiego fajnego gościa.
Co więcej – potrafi pomóc. Ma gest. Spieszy ze wsparciem. Potrafi wszystko załatwić, ogarnąć, wszystkiemu zaradzić.
Ten typ bardzo chce Ci zaimponować i zajebiście wypaść w Twoich oczach za wszelką cenę.
Drugi typ to typ „wiecznie skrzywdzony”, który chce wzbudzić Twoje współczucie. Opowiada, jak ciężko mu w życiu i jak inni ludzie go wykorzystali. Widzi siebie jako nieustanną ofiarę otoczenia – i naprawdę jest przekonujący w tej roli. Znałem osobę z niepełnosprawnością, która wykorzystywała to, by właśnie budzić litość i wymagać od otoczenia specjalnego traktowania oraz przywilejów.
Zatem początek znajomości z narcyzem jest naprawdę niewinny i wydaje Ci się, że poznałeś naprawdę wartościowych ludzi. Bardzo łatwo przeoczyć drobne niespójności i detale, które zdradzają prawdziwe oblicze tych ludzi. Zresztą – wszystko wygląda na pozór dobrze i pewnie na tym etapie miałbyś wyrzuty sumienia, gdybyś taką znajomość skasował wyłącznie na podstawie detali.
Z czasem jednak maska zacznie opadać, a na wierzch zacznie wychodzić zgnilizna.
Typów narcyzów jest więcej – a niektóre są naprawdę dziwnym i trudnym do rozpracowania mixem – dlatego musisz się mieć na baczności. Nawet osoba, która przez LATA nie wygląda na narcyza może Ci wyjebać w Twarz ostrym gównem zanim się zorientujesz.
Etap drugi - wyrafinowana przemoc psychiczna
Gdy narcyz poczuje, że zdobył już Twoje względy (podziw, współczucie, zależność) – zacznie testować, na ile może sobie pozwolić.
Najczęściej przybiera to formę tzw. gaslightingu – czyli bardzo subtelnej, wyrafinowanej formy przemocy psychicznej – która w niebezpośredni, aluzyjny sposób ma u Ciebie budować przekonanie, że jesteś głuszy, gorszy, zaburzony i nie zasługujesz na szacunek.
Gaslighting jest wyjątkowo szkodliwy, bo zadaje Ci małe, niemal niewyczulane rany – które po jakimś czasie kumulują się w większy uraz.
I gdy już się zorientujesz, może być już za późno. Pewnego dnia obudzisz się i kapniesz się, że masz depresję, niską samoocenę, panicznie wszystkiego się boisz i potrzebujesz pomocy.
Osoba stosująca gaslighting ma Cię za kogoś gorszego, za głupka, wariata, ale nie powie Ci tego wprost. Będzie za to wysyłać liczne sygnały werbalne i niewerbalne, które dokładnie to będą Ci przekazywać.
Dlatego tak ważne jest, by zacząć rozpoznawać gaslighting od razu, gdy się pojawi. Oto przykłady:
- Sugerowanie choroby psychicznej: „Przesadzasz!”, „Znów Ci odbija”, „Panikujesz”, „Jesteś przewrażliwiony”
- Sugerowanie niedojrzałości: „Zachowujesz się jak dziecko!”, „Gdybyś był poważny, to…”, „Dzieciaku!”
- Dyskredytowanie: „Naczytałeś się jakiś bzdur w Internecie”
- Przemądrzałość: „Gdybyś mnie wtedy posłuchał, to dziś…”
- Przekręcanie faktów: „Nigdy tak nie mówiłem!”, „To nigdy się nie wydarzyło!”, „Przestań kłamać!”
- Porównywanie na niekorzyść: „Twoja matka też taka jest”, „Mój były przynajmniej przynosił mi prezenty”, „Mogłem być z X, nie z Tobą, to przynajmniej (miałbym coś)”
- Unikanie odpowiedzialności: „Powinieneś był przewidzieć, jak zareaguję”, „Chyba widzisz, że to twoja wina!”, „Zmusiłeś mnie do tego!”
- Sugerowanie złej pamięci: „Zaczynam się o ciebie martwić, o wszystkim zapominasz.”, „Ciągle trzeba ci o wszystkim przypominać”, „Na serio tego nie pamiętasz?”
- Obracanie w żart: „Przecież wiesz, że tylko żartowałem.”, „Na żartach się nie znasz?”
- Trywializowanie Twoich potrzeb i problemów: „Odwalasz ciotodramaty”, „Ty ciągle masz jakieś schizy” / „Schizujesz się”
- Ofensywne pytania: np. „Serio w to wierzysz?”
- Osądzanie: „Gdybyś nie był tak leniwy / zapominalski / niepoważny, to…”
Innymi słowy – srają na Twoje potrzeby i Twój punkt widzenia, na Twoje uczucia i zdrowie. W głębi serca uważają Cię na wariata i głupka. Ich potrzeby i zachcianki to jedyna rzecz, która ich interesuje. Oni zawsze muszą być najważniejsi. A jeśli coś idzie nie po ich myśli – winny jesteś ZAWSZE Ty i otoczenie. Oni ZAWSZE są niewinni – choćbyś złapał ich na gorącym uczynku.
Jeśli kradną, powiedzą, że to nie ich ręka. I że to Ty ich zmusiłeś. Albo robią to dla Ciebie. I tak dalej.
Gaslighting łatwo przeoczyć lub zbagatelizować. Bo wyobraź sobie – jest miły dzień, siedzisz sobie z narcyzkiem, pijesz kawkę, jest spoko. I nagle, bez ostrzeżenia, dostajesz w twarz jednym z powyższych tekstów. I teraz masz wybór – drążyć to i iść na konfrontację (więc awanturę masz praktycznie na 100%, co Ci może spieprzyć dzień). Czy przełknąć gorzką pigułkę i olać dla świętego spokoju. Tu nie ma dobrego wyboru, bo obie rzeczy Cię zranią i spieprzą Twój nastrój. I o to narcyzowi chodzi.
Najzabawniejsze jest to, że niemal wszystkie gaslighterskie zwroty dokładnie opisują samego narcyza. To on właśnie jest chory psychicznie, przekręca fakty, wierzy w bzdury, nie zna się na żartach, jest przewrażliwiony na swoim punkcie. I to on najczęściej jest winny 99% awantur i problemów w swoim życiu.
Każdy człowiek jest w jakimś tam stopniu hipokrytą – bo trochę tak działa nasz umysł, że lubimy się oszukiwać. Ale narcyz jest przykładem hipokryty kompletnego i doskonałego. Który wywrócił w swoim obrazie siebie wszystko dokładnie do góry nogami.
Najgorsze, co można zrobić, to wdawać się w dyskusje z narcyzem gaslighterem. Pytać, próbować tłumaczyć. Im bardziej będziesz w to brnął, tym mniej będziesz rozumiał. Narcyzi są jak mątwy, które przyłapane na pierdoleniu bzdur i manipulacji, będą się wić i trzepać, aż zmącą dno (na którym od dawna są) i stworzą zasłonę dymną.
Jeśli rozmawiasz ze zdrowym psychicznie człowiekiem i masz z nim zdrową relację – obaj dążycie do wyjaśnienia sprawy i życia w zgodzie.
Narcyz natomiast mąci, przekręca fakty, przeinacza wszystko tak długo, że przestajesz wierzyć we własny osąd sytuacji i zdrowie psychiczne.
Najważniejszy cel narcyza:
Wmówić Ci, że COŚ JEST Z TOBĄ NIE TAK (jak być powinno wg nich).
Chodzi tutaj o to COŚ. Nigdy nie wiesz do końca, co to jest – bo to COŚ jest amorficzne. Zmienia się za każdym razem – w zależności od kontekstu.
Narcyz ma w głowie Twoje 2 obrazy – wyidealizowany i zdegenerowany.
Raz jesteś mądry i śliczny, innym razem jesteś głupi i zaniedbany. Raz jesteś człowiekiem sukcesu, a na drugi dzień jesteś przegrywem i dajesz sobą pomiatać. W końcu przestajesz rozumieć, o co w tym w ogóle chodzi.
I o to chodzi – żebyś nie rozumiał nic. I czuł się jak gówno. Bo właśnie wtedy jesteś najbardziej podatny na tzw. trauma bonding. Czyli „traumatyczne wiązanie”.
Masz się czuć zagubiony, niepewny, wystraszony. Masz przepraszać za wszystko za zapas. Masz się siebie wstydzić i wszystko, co robisz, ma budzić Twoje przerażenie i poczucie winy. A wszystko, co dobre w Twoim życiu, ma wychodzić od narcyza. Wtedy będzie miał nad Tobą pełną kontrolę.
A jeśli ma kontrolę nad Tobą – to wykorzysta Twoje zasoby do cna. Twoją kasę, Twoją miłość, wszystko. A jak się to skończy, to wyjebie Cię na śmietnik jak zużytą zabawkę.
Osobowość narcystyczna – opakowana w maski „fajności”, „poświęcenia” – pod spodem kryje absolutne zdemoralizowanie do szpiku kości. I jest to cecha niezmienna, nieuleczalna i niedająca praktycznie żadnych pozytywnych rokowań. Narcyz, który zrozumiał, że jest narcyzem, jest przypadkiem rzadkim jak powstanie życia we Wszechświecie. A i tak, gdy już się pojawi, bardzo trudno uwierzyć w szczerość ich intencji.
Bo jeśli ktoś w ogóle nie ma empatii, to nawet nie jest tak, że ta osoba ma gdzieś, co czują inni ludzie. Narcyz nie ma w ogóle wglądu w stany emocjonalne innych ludzi. Ludzie są dla niego czarnymi skrzynkami, z których wychodzą jakieś zachowania i słowa. Więc jedynym sposobem dla narcyza, by się w życiu urządzić, jest próba przejęcia kontroli nad innymi – wiązanie udawaną miłością i groźbami. Ta chora mieszanka działa na osoby wrażliwe, zranione, straumatyzowane, z niską samooceną.
Kluczowe cechy narcyza, które łatwo przeoczyć:
Narcystyczna osobowość to głębokie, praktycznie nieuleczalne i nieodwracalne zaburzenie, ale osoba która je ma, doskonale wie, że nie może się z tymi cechami za bardzo obnosić, bo zacznie wzbudzać powszechną odrazę – więc uczy się je maskować i tuszować. Co więcej – z biegiem lat staje się w tym prawdziwym mistrzem.
Podstawowymi cechami narcyzmu są: brak empatii oraz poczucie uprzywilejowania, bycia kimś lepszym, komu należy się specjalne traktowanie.
Narcyzi uczą się SYMULOWAĆ empatię. Nie jest to prawdziwe współodczuwanie emocji innych ludzi, jak to ma miejsce u osób normalnych, lecz jest to po prostu chłodne odczytywanie stanów emocjonalnych innych ludzi i udawanie, że się nimi interesują – po to, by osiągnąć własne korzyści. Czasem nazywa się takich ludzi „mrocznymi empatami” (dark empath) – czasem mówi się o tym zjawisku empatia poznawcza. Działa to tak: pocieszę go, żeby potem coś dla mnie zrobił / żeby był bardziej ode mnie zależny.
Gdy jesteś smutny, narcyz zrobi Ci budyń. Ale nie dlatego, żebyś poczuł się lepiej. Ale żeby Cię uzależnić emocjonalnie od siebie. Obie rzeczy bardzo łatwo pomylić – bo na zewnątrz wyglądają bardzo podobnie. Do końca przecież nie wiesz, czy masz do czynienia z osobą empatyczną czy tylko dobrze udającą empatię. Ale spokojnie – w dalszej części artykułu podpowiem Ci, jak to rozpoznać.
Ponieważ narcyz czuje się lepszy od innych i sądzi, że należy mu się od życia więcej niż innym – wszystko w swoim życiu ustawia pod wyłącznie własne korzyści i interesy. Jeśli coś mu w tym przeszkadza – zaczyna być torpedowane, krytykowane, poniżane.
Poniżanie innych – odnoszenie się do innych z pogardą, przewracanie oczami, teatralne wzdychanie, przerywanie innym, krytykanctwo, wytykanie błędów, prychanie śmiechem itd. – to znak rozpoznawczy narcyza. Wszystko to ma na celu wywyższanie ich samych ponad szary tłum głupków, którzy ich otaczają. Bo narcyz musi czuć się sam ze sobą dobrze – reszta jest nieważna.
Ich poczucie uprzywilejowania i brak empatii doprowadza do tego, że każdą osobę, która jest na niższej, gorszej pozycji od nich, traktują absolutnie źle. Czasem wprost, czasem między wierszami. Bezdomni to śmiecie, które trzeba utylizować. Śmierć frajerom. Podwładni to w zasadzie niewolnicy. A mój partner / partnerka jest tylko po to, by mi dostarczać zasobów: kasy, przyjemności, wyższego statusu społecznego czy – kluczowe – uwagi i podziwu.
Jeśli Twój partner jest narcyzem i zachorujesz – owszem, pomoże Ci. Zadba o leki, jedzenie, fizycznie wsparcie. Ale psychicznie Cię zniszczy. Będzie obwiniać Cię o to, że chorujesz. Będzie wytykać Ci wszystko, co wg nich doprowadziło do choroby. Będzie się śmiać z Twojego stanu zdrowia. Będzie Cię straszyć, jak Ty sobie w życiu poradzisz bez niego. A na zewnątrz – przed innymi – będzie grał matkę Teresę z Kalkuty, która poświęca całe życie, by uratować Twoje zdrowie.
Inne cechy narcyza:
Te cechy są bardziej szczegółowe i łatwiejsze do obserwacji – wynikają natomiast z głębszych i bardziej generalnych cech narcystycznych.
- Wykorzystują Twoje słabości przeciwko Tobie. Gdy powiesz, że np. boisz się pająków, możesz być pewien, że za jakiś czas albo to obśmieje (nawet w towarzystwie!). Albo przylezie Ci z pająkiem w ręce do łóżka, żeby „Cię z nimi oswoić” (bez pytania, czy chcesz to robić). Narcyz wie lepiej, co jest dobre dla Ciebie.
- Przekraczają wielokrotnie Twoje granice i nic sobie z tego nie robią. Masz łaskotki i prosisz go, by Cię nie łaskotał np. gdy leżycie w łóżku i oglądacie film? Za chwile znów to robi – „dla zabawy”. A potem znów i znów i znów. A gdy się w końcu wkurwisz – jesteś „przewrażliwiony” i „nie znasz się na żartach”.
- Ich rzekome pasje czy hobby są powierzchowne. I służą tylko do tego, by imponować innym i pouczać innych. Tak naprawdę w ogóle ich nie interesuje dana dziedzina, nie mają ciekawości świata.
- Ciągle pouczają innych. Wiedzą lepiej, jak prowadzić auto, jak prowadzić biznes, jak oddychać, jak żyć. Ciągle dają rady – nawet nieproszeni. Walą teksty w stylu „Bo ty to powinieneś…”. Tonem zawsze takim, jakby wiedzieli serio wszystko najlepiej.
- Grożą nie wprost. Mówią coś na zasadzie: „Byłby mi przykro, gdybym akurat tego dnia źle się poczuł i musiałbyś zmienić swoje plany.”, „A co, jeśli inni się dowiedzą”.
- Nie można im zwrócić uwagi na nic, bo momentalnie dostają szału. Nawet najmniejsza i najbardziej niewinna uwaga – mówiona z pełnym poszanowaniem godności, z dobrymi intencjami – jest triggerem, który odpala atak złości.
- Wypominają Ci jakieś błahe rzeczy sprzed 10 lat. Nigdy nie wybaczają, nigdy nie zapominają, nawet jeśli próbowałeś to wyjaśniać miliard razy. Bo mają w ręku dobre narzędzie manipulacji – mogą wzbudzać w Tobie poczucie winy (a więc i uległość oraz chęć zadośćuczynienia) w dowolnym momencie życia.
- Plotkują, ujawniają sekrety innych, śmieją się z innych za plecami. Apogeum było to, jak moja „przyjaciółka” zaczęła na imprezie dla zabawy puszczać głosówki od naszej znajomej, gdy ta nagrywała się z płaczem po poronieniu, rozwodzie z mężem i próbie samobójczej. Wierząc, że zwierza się w sekrecie swojej przyjaciółce. A ona zrobiła z tego publiczne pośmiewisko. Tak, można być zdemoralizowanym do tego stopnia.
- Wygłaszają tyrady o tym, jak zjebani są inni ludzie. I mogliby to robić godzinami.
- Nie boją się wchodzić w konflikty, awantury, starcia słowne. Wręcz zdaje się na to czekają – by popisać się swoim wygadaniem i wyższością. Gdy spotkają innego narcyza – są jak dwa tępe, najebane goryle w klatce. Napieprzanie trwa aż po sądy najwyższe, dopóki jedna ze stron sromotnie nie przerżnie. Narcyz musi wygrać, choćby to miało oznaczać bankructwo i upadek ostateczny. A nawet jeśli przegra – to i tak uzna, że wygrał i dorobi sobie jakąś bajkę.
- Wymyślają rzeczy. Przeinaczają słowa, zmieniają fakty, dorabiają sobie „prawdy” i półprawdy – wszystko pod jedną tezę: zawsze są niewinnymi ofiarami, inni ludzie zawsze są oprawcami. W ekstremalnych przypadkach potrafią kompletnie odlecieć. Słyszałem już o historiach, że rzekomo przeżyli śmierć kliniczną, przenieśli się do innych wymiarów czy też ktoś tam źle na nich spojrzał i rzucił czar. Wszystko po to, by budzić współczucie, podziw czy litość. Spodziewaj się absolutnie, kurwa, wszystkiego.
- Nie tolerują odmowy. Gdy powiesz im „nie”, w najlepszym przypadku będą Ci wiercić dziurę w brzuchu i dla świętego spokoju się zgodzisz. W najgorszym – zaczną Cię poniżać, grozić Ci i się mścić.
- Są mściwi, nigdy nie odpuszczają. Sprawy rozwodowe, rozstania z narcyzami ZAWSZE są brudne. Wywalane są brudy z całego życia. Bzdury sprzed X lat. Uczynią Twoje życie nie do zniesienia, jeśli musisz z nimi przebywać w jednym miejscu (np. w pracy, domu).
- Są mistrzami prawa i przepisów. Rzucają paragrafami, grozą sądami, nie boją się starcia z nikim – nawet, jeśli nie mają argumentów.
- Pozycja społeczna jest dla nich bardzo ważna. Chcą być postrzegani jako ktoś z „wyższych sfer”. Bywa, że przesadnie dbają o wygląd i eksponowanie stanu posiadania. Wszystkie znajomości kręcą się wokół statusu społecznego. Chcą się kręcić wokół sławnych osób, wpływowych itd.
- Obwieszają się tytułami, dyplomami, nagrodami – trofeami statusu społecznego. Na zasadzie: „Stul mordę, jestem magistrem, wiem lepiej”.
- Mają TE TEMATY, które ich odpalają. To są TE TEMATY, w których są TOTALNYMI EKSPERTAMI i nie waż się nawet z nimi dyskutować.
- Narcyz projektuje swoją „wspaniałość” na innych. Myśli sobie: Oni mnie podziwiają. Uwielbiają mnie. Zazdroszczą mi. Wyobrażają sobie, że roztaczają wokół siebie aurę tajemniczości i niesamowitości. Z zewnątrz często niestety wygląda to żenująco.
- Ciągle mają jakieś prośby i czegoś chcą. Nawet drobne rzeczy, które mogliby sami ogarnąć – chcą, byś TY to zrobił. Tresują Cię do ciągłego ich wyręczania.
- Nie mają autorefleksji ani życia wewnętrznego. Gdy spojrzysz im w oczy – zobaczysz tam przerażającą pustkę. Będą miliard razy popełniać ten sam błąd i za każdym razem obwiniać wszystkich dookoła. Nie mają przemyśleń o życiu, nie wyciągają żadnych generalnych refleksji – chyba że arcynegatywne o innych ludziach.
- Będą robić ostre awantury przed ważnymi dla Ciebie dniami, np. świętami, ślubami, rocznicami – które chciałbyś spędzić w dobrym nastroju. Będą wzmagać gaslighting, szukać milionów problemów. Bo wiedzą, że ten dzień jest dla Ciebie ważny, więc jest większa szansa, że spełnisz ich zachcianki. Na przykład przed Świętami mogą robić awantury dosłownie o wszystko, obwiniać, że „nikt im nie pomaga” – nawet, jeśli będziesz starał się na 300% pomóc we wszystkim.
- Będą Cię izolować od innych. Będę mówić o innych złe rzeczy – o Twoich znajomych, rodzinie, sąsiadach – żeby tylko Cię od nich odsunąć. Wtedy będziesz łatwiejszą ofiarą, bo w razie ataku, będziesz sam na polu bitwy i nikt nie przyjdzie Ci z pomocą.
- Po rozstaniach nie mają żadnych sentymentów – nie wspominają miłych chwil z kimś, nie bolą ich stracone dni i wspomnienia (jak u normalnych ludzi). Jeśli twierdzą, że mają, to dlatego, że zaobserwowali to u innych i zauważyli, że działa to jako narzędzie manipulacji.
Ważna przestroga nim zdiagnozujesz u kogoś narcyzm:
Narcystyczne zaburzenie osobowości – dotyczy 3% społeczeństwa, ale jest szansa, że jakieś cechy narcyza ma nawet 20% lub więcej. Ciężko ocenić. Dlatego teraz, po przeczytaniu tego wszystkiego, łatwo Ci będzie stawiać diagnozy.
Ale musisz wiedzieć, że ktoś czasem bywa dupkiem, ale nie musi od razu oznaczać to narcyzmu. Dana osoba może mieć serio słaby okres w życiu i desperacko łapać się różnych toksycznych mechanizmów obronnych.
Po drugie – nie wystarczy jedna czy dwie sytuacje. Nie ma jakiegoś jednego prostego sygnału, że ktoś jest narcyzem. Gdyby tak było, wszyscy w końcu zostalibyśmy tak sklasyfikowani, bo każdy z nas czasem traci nerwy i powie komuś coś głupiego.
Aby upewnić się, że ktoś jest narcyzem – potrzebujesz obserwować bacznie kogoś przez dłuższy czas. Potrzebujesz iluś spotkań. Potrzebujesz różnych kontekstów – by wyciągnąć bardziej generalne wnioski. Ja potrzebuję 2-3 spotkań i rozmów na różne tematy, żeby mieć już o wiele jaśniejszą sytuację.
Niektórzy mogą mieć tylko łagodne, przemijające „fazy” narcyzmu, ale da się z nimi żyć i współpracować.
Narcyzm jest pewnym spektrum – i wiele osób może mieć jakieś tam cechy narcystyczne, ale nie musi to oznaczać, że za moment zniszczą Ci życie.
Potrzebujesz: czas, wielu przykładów z różnych kontekstów i głębokiej obserwacji człowieka. Wiele ze wspomnianych patologicznych zachowań i objawów musi utrzymywać się stale na przestrzeni miesięcy / lat. I dopiero wtedy możesz powiedzieć, że masz do czynienia z prawdziwym narcyzem.
I ważna sprawa – jest takie powiedzenie: ufaj swoim flakom („Trust your guts”). Gdy spotykasz człowieka i czujesz się z tą osobą po prostu ŹLE i nie bardzo wiesz, dlaczego – to gigantyczna czerwona flaga. Nie oznacza jeszcze narcyzmu – ale oznacza, że musisz mieć się na baczności.
Narcyzi często oceniają Cię i to wyczujesz. Patrzą na Twoje ubrania, wypytują o Twoje zarobki, by móc potem śmiać się z Ciebie w duchu lub za Twoimi plecami. Narcyzi często sprawiają wrażenie bardzo sztucznych, napiętych osób. Czujesz, że nie możesz im się sprzeciwić, bo będziesz mieć co najmniej niemiłą sytuację.
Ale też musisz wiedzieć, że nie zawsze tak jest. Znałem parę osób, z którymi miałem relacje LATAMI i czułem się przy nich naprawdę całkiem dobrze, nim wyszło z nich takie bagno, że ręce opadały. Na przykład okazywało się, że od lat opowiadali o mnie (i innych) za plecami takie niestworzone bujdy (że sobie wymyśliłem to, że jestem chory na stwardnienie rozsiane i tak naprawdę jestem „symulantem”, „lekomanem” i „hipochondykiem”). Albo w najgorszym momencie życia – gdy jesteś przybity – potrafią Ci dojebać prosto w twarz najgorszym gównem.
Początkowe znaki świadczące o narcyzmie na wczesnym etapie znajomości:
Bombardowanie miłością to pierwszy etap wielu relacji z narcyzem. Nagle jesteś najpiękniejszą osobą na świecie. Najmądrzejszą. Najcudowniejszą. Jeśli masz niską samoocenę lub od zawsze szukałeś wielkiej miłości – nagle masz wrażenie, że to się dzieje. Że stałeś się dla kogoś kimś najważniejszym. Cudem świata. To pierwszy etap wiązania.
Gość ciągle spieszy Ci z pomocą – nawet jeśli go nie prosiłeś. Narzuca się z tą pomocą, nawet, jeśli odmawiasz i mówisz mu, że poradzisz sobie sam.
To kłopotliwe szczególnie, że nie chcesz urazić jego uczuć czy odepchnąć dobrej woli. Twoja empatia jednak tutaj działa na Twoją niekorzyść. Jeśli nie potrzebujesz pomocy lub jej nie chcesz – nie jesteś zobowiązany przyjmować jej od kogoś na siłę, bo „tak wypada”.
Gdy odmówisz narcyzowi czegoś na początku znajomości – nie wybuchnie złością, bo wie, że byłby to koniec relacji. Jednak może przyjąć postawę zamkniętą. Nagle stanie się milczący i lekko jakby wręcz naburmuszony, smutny, odepchnięty. Albo też zacznie się żalić, że nikt go nie rozumie, że jest jakby skrzywdzony.
Początkowo też dość łatwo może żalić się na wszystko. Na to, jak źle wszędzie go traktują. Że wszyscy go odpychają, gardzą nim, śmieją się z niego. W pracy zawsze ma najciężej. Partnerzy go zdradzają, opuszczają itd. Słowem – cały świat zły, a on jedyny dobry. Brzmi to neutralnie w jakimś stopniu, ale uważaj na to – pod tym może kryć się narcyz, który chce Twojego współczucia i traktuje Twoją empatię tylko jako narzędzie do kontrolowania Ciebie.
Narcyz też głównie mówi o sobie. Albo o tym, jak mu ciężko. Albo o tym, jaki jest wspaniały. Jeśli mówi o innych – to przeważnie źle. Inni ludzie mają stanowić tylko tło, na którym narcyz wypada lepiej.
Zauważ, jak traktuje innych – szczególnie tych niżej sytuowanych, np. osoby żebrzące na ulicy, osoby chore. Albo też podwładnych pracowników, kelnera w sklepie.
Czasem na początku znajomości wykazuje się pewną nonszalancją. Nonszalancja to takie subtelne olewanie potrzeb i granic innych ludzi. Coś co jeszcze nie jest bezczelnością, ale już prawie się o nią ociera. Na przykład poprzestawia Ci coś na biurku, bo ON uważa, że tak jest lepiej. I powie, że dla Ciebie też tak będzie lepiej. I myślisz sobie – a no może? I tak właśnie zbliża się do Twoich granic i sprawdza, na jak wiele może sobie pozwolić.
Spotkałem narcyza - co teraz?
Pierwsza i najskuteczniejsza strategia – SPIERDALAJ.
Nie wyleczysz kogoś z narcyzmu. Nie naprawisz kogoś. Nie uświadomisz narcyzowi niczego. Wszelkie próby wyjaśnienia tylko zszargają Twoje nerwy i będą stratą czasu. Im głośniej będziesz wypominał im ich hipokryzję – tym większego wroga sobie zrobisz.
Narcyz jest praktycznie w 100% pozbawiony empatii – więc Twoje myśli, obserwacje czy uczucia są dla niego niedostępne. Jesteś dla niego czarną skrzynką i gówno go obchodzisz. Jego zachowanie jest przekalkulowane tak, byś miał po prostu zamknąć gębę i robić to, co on chce.
Naucz się być zimnym skurwielem bez empatii. Jeśli okażesz im choć minimum empatii – wykorzystają to od razu, by znów wiązać Cię i traumatyzować. Jeśli im współczujesz, litujesz się nad nimi, rusza Cię ich los – cykl zniszczenia (bombardowanie miłością / złością) zacznie się od nowa. Musisz być skurwielem pozabiownym empatii – na pograniczu psychopatii wręcz – by uwolnić się z narcystycznej, toksycznej relacji. Im głębsza i dłuższa ta relacja, tym większym chujem trzeba być, by opuścić okręt płynący na lodową górę.
Jeśli kochasz narcyza i przeraża Cię myśl o opuszczeniu go – spisz na kartce wszystkie sytuacje, gdy Cię poniżał, śmiał się z Ciebie, groził Ci, zawstydzał Cię lub Cię o coś obwiniał. Wszystkie sytuacje, gdy czułeś się przez niego jak ostatni śmieć. I ilekroć zaczniesz wspominać, ile pięknych chwil Cię z nim połączyło – wyciągnij tę kartkę i przeczytaj, co tam jest. Aż zacznie do Ciebie docierać, że ten związek nie ma przyszłości. Że ten człowiek zniszczy Cię totalnie psychicznie, fizycznie i finansowo, a na końcu – w najlepszym przypadku – porzuci (jeśli źródełko się wyczerpie). Albo będzie Cię dręczył aż po grób.
Jeśli nie możesz uciec od razu – ustal plan ewakuacji w rozsądnym czasie. Wyprowadzkę, zmianę pracy, otoczenia – cokolwiek będzie potrzebne.
Możesz też spróbować odkryć, co zobaczył w Tobie narcyz, że się do Ciebie tak przykleił. I pokazać mu, że po prostu już tego nie masz. Czasem to działa. Mój znajomy poznał laskę, która przyssała się do niego i okazała się momentalnie bardzo toksyczna. Odkryliśmy, że jej celem był jego hajs. Gdy zasugerował jej, że aktualnie jest kompletnie spłukany i ma długi – momentalnie się odcięła. Śmieć wyniósł się sam bez awantur i robienia scen, co było dużym sukcesem.
Sporządź obiektywną listę swoich zalet i wad. Swoich słabych i mocnych stron. Abyś miał stabilny i obiektywny obraz tego, kim jesteś i jaki jesteś. To jest podstawa zdrowia psychicznego i dobrej, realistycznej samooceny. Wtedy wiesz, kiedy narcyz pierdoli głupoty. A kiedy próbuje załagodzić Twoje psychiczne rany. Narcyzi mają największy problem z kontrolowaniem osób o niskiej, niepewnej samoocenie, który sami jeszcze siebie nie znają. Jeśli jesteś pewien swoich mocnych i słabych stron – narcyz ma bardzo ograniczone pole do działania. Nie może Ci zbyt wiele udowodnić, wmówić, bo sam najlepiej wiesz, jaki serio jesteś.
Jeśli tego nie zrobisz – wcześniej czy później narcyz Cię wykończy. I jest to proces, na który NIKT nie jest odporny – nawet najmądrzejsi ludzie. Każdy normalny człowiek w naturalny sposób jest empatyczny i chce żyć w zgodzie z innymi. I każdy normalny człowiek także w siebie czasem wątpi. I to właśnie narcyzi wykorzystują bezwzględnie i bez emocji. Nawet powieka im nie drgnie. Więc wcześniej czy później – właśnie dlatego – Cię wykończą. Dojdą do Ciebie, wykorzystają chwilę załamania, gdy opuścisz gardę – i Ci dojebią, by lepiej Cię kontrolować.
Narcyzi ludzie noszą w głowach bardzo szczegółowe listy z tym, co kogo boli i gdzie ktoś ma jakąś słabość. I potrafią uderzyć w czułe punkty, gdy tylko znajdą szczelinę w Twoim pancerzu. Albo dadzą Ci idealny komplement, który Cię zmiękczy. Albo dostają Ci tak, że ugną Ci się nogi.
W towarzystwie narcyza zawsze musisz mieć pozycję obronną. Zawsze musisz być gotowy na atak. Ich ataki są jak gromy z jasnego nieba. Nie przewidzisz ich i nie da się tego zrobić – dlatego są tak dotkliwe. Jednego dnia narcyz czuje się dobrze i zastanawiasz się, czym sobie zasłużyłeś. Innego dnia po prostu jest zjebany i gnoi wszystko, co się rusza. To jest jak pogoda. Nie masz na to żadnego wpływu. I nie da się tego przewidzieć.
Relacja z narcyzem praktycznie ZAWSZE sie rozpadnie – to kwestia czasu. Nie ma znaczenia, czy masz dobrą czy złą wolę. Czy jesteś „odporny” psychicznie i czy masz jakąś wiedzę na temat psychologii czy nie. Nawet jeśli nadal będziesz uporczywie tkwił u boku narcyza – to interakcja z nim będzie tylko powierzchowna i nieprawdziwa. Będzie tylko w najlepszym razie grą gestów i pozorów. Nie będzie tam intymności, bliskości, zrozumienia, bezpieczeństwa, otwartości, szczerości – nigdy. Wybij to sobie z głowy.
Ci ludzie są skazani na bycie zjebanymi do końca życia w 99,9999% przypadków. Nie, nie trafiłeś na ten 0,0001% przypadków. Wiem, że jeśli serio kochasz narcyza szczerą miłością, to będziesz chciał w to wierzyć. Będziesz się może chciał łudzić, że „on się zmieni”.
Ale wierz mi – nie ma sensu ryzykować. Stracisz czas, nerwy i zdrowie. Tak, to się na 100% odbije na Twoim zdrowiu, może nawet nieodwracalnie. Szanse, że narcyz zdobędzie się na autentyczną szczerość względem siebie i zmierzy się z bezmiarem cierpienia i gówna, jakie w sobie nosi, jest właściwie zerowa. Możesz czekać na to całe życie, a to nigdy nie nastąpi. A życie masz tylko jedno…
Jeśli nie możesz uciec od razu – przyjmij strategię szarego kamienia. Wyobraź sobie, że jesteś kamieniem polnym, który po prostu sobie leży i nie przyciąga niczyjej uwagi. Narcyz przychodzi, gada swoje, a Ty masz to gdzieś. Robisz swoje. Nie uciekasz, nie obwiniasz, ale też nie atakujesz, nie konfrontujesz się. To jedyny sposób, by przetrwać relację z narcyzem.
Ustaw też firewall. Jeśli się da – zaplanuj, ile maksymalnie czasu dziennie / tygodniowo możesz spędzić z narcyzem. Planuj, o co go pytać, jakich informacji potrzebujesz i jakie mu przekażesz. Ograniczaj się tylko do prostych form komunikacji. Bez krytyki, bez osądzania, tłumaczenia. Wyłącznie proste fakty, które są niezbędnym minimum, by funkcjonować. Czasem to potrzebne, gdy wciąż narcyz jest np. Twoim przełożonym, współpracownikiem, klientem czy partnerem, z którym mieszkasz.
Jak zacznie wygłaszać tyrady, przeczekuj i myśl o czym chcesz – byle nie o narcyzie.
W toksycznej relacji z narcyzem – nie chodzi tak naprawdę o Ciebie. Chodzi o narcyza. On myśli, że mówi o Tobie – ale to nie jest o Tobie. Robi sobie chory obraz Ciebie, żeby się poczuć lepiej i Tobą manipulować. Nie ma to z prawdziwym Tobą nic wspólnego.
Nie obwiniaj się, że wdepnąłeś w związek / relację z narcyzem. To nie Twoja wina. Nawet najinteligentniejsi terapeuci z wieloletnim doświadczeniem wpadają w ich zasadzki. To dlatego narcyzm jest tak szalenie niebezpieczny i wyniszczający.
Łap zdrowe kontakty z ludźmi. Który są dla Ciebie życzliwi i Cię wspierają. To w chuj ważne. Narcyz będzie Cię od nich odcinał, bo wie, że jak gówno wyjdzie z worka, to oni staną po Twojej stronie. I że będą Cię wspierać psychicznie, więc ciężej mu będzie Cię zniszczyć i kontrolować.
Dlaczego poruszam ten temat?
Moja matka ma głębokie zaburzenia narcystyczne. Oczywiście twierdzi, że nie – i że to wszyscy dookoła są narcyzami, a ona jest tylko ofiarą. Nienawidzi mnie i powiedziała kiedyś, że – cyt. „żałuje, że nie spuściła mnie w kanale jak byłem mały”. Nienawidzi mojego ojca i obwinia go nawet o złą pogodę. Swojej matce życzyła śmierci, sądziła się w pracy ze wszystkimi i przegrała wszystkie procesy – bo nie miała racji. Gaslighting jest jej sposobem na życie. Nie umie praktycznie w ogóle rozmawiać, nie używając go.
Nie wychowywała mnie, lecz tresowała. Gdy zachorowałem na jelita w wieku 8 lat – całkowicie złamała mnie psychicznie, robiąc mi traumę, z której wychodziłem latam i wciąż nie wiem, czy mi się udało.
Gdy zacząłem dorastać i mieć swoje zdanie – poniżała mnie i stosowała gaslighting dzień w dzień, bo przestawałem być dzieckiem pod jej 100% kontrolą i zacząłem się od niej uwalniać.
Gdy powiedziałem jej o swojej orientacji seksualnej i odmówiłem „terapii” – wpadła w szał i postanowiła zmienić moje życie w piekło. Blokowała zamki do domu, sugerowała, że się kurwię, uprawiam grupowy seks i roznoszę HIV. Wszystko po to, by wymusić na mnie zmianę postawy / orientacji. Bycie gejem okrywało ją „hańbą”, a przecież dla narcyzów to, jak postrzega ich społeczeństwo, jest najważniejsze. Bo ich wizerunek jest formą sprawowania kontroli.
Gdy odkryłem temat narcystycznych zaburzeń osobowości – to tak, jakby ktoś ją opisał dokładnie. Co_do_joty. W końcu zrozumiałem, że to nie we mnie był problem, ale w niej.
Latami pracowałem nad samooceną. Nad tym, by pokonać swoje lęki i depresje. By wyjść z gówna, w jakie mnie władowała grożeniem mi, oskarżeniami, śmianiem się ze mnie i straszeniem mnie.
Jej tresura zrobiła ze mnie grzecznego, uległego i zranionego chłopca – którego kropla krwi w morzu przyciągała kolejne rekiny. Kolejni narcyzi przyklejali się do mnie, by byłem łatwą ofiarą. Współczułem, nie chciałem się kłócić, byłem ugodowy, otwarty na słuchanie innych ludzi.
Naliczyłem 11 narcyzów przez 39 lat życia – takich znaczących, którzy się na mnie odcisnęli mniej lub bardziej. I paru pobocznych, od których zdążyłem spierdolić, nim poczynili straty.
Chcę Was przestrzec. Oszczędzić Wam nerwów i czasu. Chodzenia po terapeutach i szukania przyczyn.
Narcyzi zdewastują Twoje życie, nim się zorientujesz. Szczególnie, jeśli jesteś empatycznym, wrażliwym człowiekiem. Takich najłatwiej zgnoić i kontrolować, bo wszystko biorą do serca. Ja takim byłem i w końcu to widzę.
Nadal jestem empatyczny i wrażliwy – ale oszczędzam te zasoby tylko dla wartościowych ludzi, którzy sobie na to zasłużą. Dla reszty jestem szorstkim gościem z dużym dystansem.
A narcyzmu nienawidzę jak faszyzmu. I gdy tylko wyczuję pierwsze jego symptomy – zwiększam dystans. A gdy się upewniam, że ktoś jest narcyzem – usuwam go ze swojego życia nieodwracalnie. Bez względu na to, co potem zrobi i jak przeprasza.
Nauczyłem się wyłączać empatię i przechodzić w tryb psychopaty – bo tylko to działa na narcyzów. Musisz ich odciąć jak kończynę zakażoną gangreną, nim dojdą do serca i Cię zniszczą.
Ci ludzie są nieuleczalnie chorzy psychicznie i nie pomoże im NIC. Największą dla nich karą jest Twoje milczenie i odcięcie się. Wtedy muszą żyć z piekłem, jakie noszą w głowach. A wierzcie mi – pod maską doskonałości kryje się istny gnój.
Finalnie zawsze dostają taki los, na jaki zasłużyli – a więc samotne życie w totalnym zgnuśnieniu.
Narcyzm czasem jest efektem traum psychicznych, a czasem wychowania „na księżniczkę”. Ale nie współczuję tym ludziom. Bo jeśli tylko zacząłbym – wykorzystają to przeciwko mnie. Nie współczuję im, bo zamiast iść się leczyć i naprawiać swoje myślenie – wolą niszczyć życie innym, bo przez chwilę czuć się ze sobą lepiej.
To ludzie, którzy ludźmi są tylko z wyglądu. W środku są odczłowieczeni do szpiku kości. I nic już nie jest w stanie ich uratować. Ubolewam, że Wszechświat w całym swym bogactwie i pięknie dopuścił możliwość powstawania takich psychicznych abominacji. Ale nic nie możemy z tym zrobić.
Tylko uciekać. I to Wam radzę.
Ściskam Kochani, DreamWalker :*
PS. Narcyzm to temat rzeka. I jeśli Twoje życie jest niszczone przez narcyza – eksploruj go. Mój artykuł ledwie dotyka tematu. Poszukaj też pomocy u fachowca – terapeuty. Od razu zwróć uwagę, czy sam nie posiada cech narcystycznych, bo ja trafiłem na terapeutkę, która je miała (!) i spierdoliłem z terapii. Wyszło to dopiero po 1,5 roku (!!), ale pierwsze symptomy narcyzmu przejawiała po paru sesjach, czego nie odkryłem, bo nie miałem odpowiedniej wiedzy. Dużej szkody mi na szczęście nie narobiła, ale ten przykład pokazuje, że absolutnie każdy może być narcyzem – i trzeba na to gówno mocno uważać.
► Dlaczego seks analny jest tak przyjemny dla pasywa
► Jak bezpiecznie nauczyć się swojej pupy
► Czego NIE wsadzać sobie w tyłek
► 2 opcje, jak otworzyć swoją pupę
► Problem zbyt wąskiego kanału
► Najlepsza metoda oczyszczania pupy przed seksem analnym- i nie jest to lewatywa
► Jaki żel nawilżający (lubrykant) wybrać
► 3 dziwne odczucia w trakcie seksu analnego- i co z nimi zrobić
► 2 czynniki, które mają wpływ na przyjemność z seksu analnego
► Czym jest analna euforia i jak ją osiągnąć
► Najważniejsza rada, nim pójdziesz w anal z facetem
► Jak znaleźć odpowiedniego partnera do seksu analnego
► Anal a choroby zakaźne
► Anal a choroby jelit i odbytu
► Czy wielkość kutasa ma serio aż takie znaczenie
► Jaki kutas jest idealny do seksu analnego
► Jaka pozycja jest idealna na pierwszy raz
► Najprzyjemniejsze pozycje w gejowskim seksie analnym
GEJOWSKI SEXLETTER - dołącz do setek Czytelników
Ty też wejdź do SEXcytująceogo Świata Gejów i bądź na bieżąco nowościami na tym blogu oraz na Homofascynacje.pl (gejowskie opowiadania erotyczne). Newsletter jest anonimowy. Możesz się wypisać w każdej chwili. Zasilany przez Subtrack (USA).
Inni walili także do:
8 sex typów facetów – którym jesteś i z którym chcesz się ruchać?
Odkryj, z kim będziesz mieć najlepszy gejowski seks
5 typów kutasów, które każdy gej chce mieć w sobie
Różnorodność kutasów oszałamia. Są i takie, które powalają na kolana.
Jak powiedzieć facetowi o swoich sex-pragnieniach bez ryzyka odrzucenia
Jak powiedzieć facetowi o swoich sex-pragnieniach bez ryzyka odrzucenia życie seksualne gejów,...
Masz doświadczenie z narcyzami? Podziel się w komentarzu!
Autorze, przede wszystkim okropnie mi przykro, że twoja mama jest narcyzem i traktowała cię w taki sposób. Przeszedłeś tak długą i bolesną drogę do samoakceptacji, że to szok. Na spokojnie możesz być wzorem radzenia sobie, tego, że można odzyskać siebie. Szczególnie jak biorę pod uwagę, tamte czasy, lata 2000+,gdzie nie było psychologów, wiedzy, akceptacji odnośnie lgbt+, bieda, polskie eldorado i zaściankowość ludzi na dorobku. Tylko podziwiać. Sam mam 26 lat i cierpię na zaburzenia lękowe, aka depresja. To co czytam, w jakiś sposób przypomina mi moją matkę i jej zachowania. Nie jest aż tak hardcorowa jak twoja, ale na przestrzeni lat, wkraczania w dorosłość niejednokrotnie pokazała co o mnie myśli i jak bardzo sobie wg niej nie radzę… Tak czy siak, myślałem, że moje życie było popieprzone w jakiś sposób, moja przeszłość. Czytam twoją historię i widzę, że też masz niezłe combo. Zastanawiałem się też nad byciem gejem. Mam 26 lat i jeszcze nie byłem z żadnym chłopakiem. Zauroczenia zwykle w chłopakach hetero, gdzie nie ma szans na coś więcej. Swoją drogą chyba ciężko mi zrozumieć hetero i to, że nie interesują ich chłopacy 😀 Wiem, to głupie. Mam wspaniałego, uroczego kolegę, jest przemiły, ale nie jest homoseksualny. Aczkolwiek ciekawią go moje doświadczenia i jest akceptujący. Boję się, że nie potrafię się przyjaźnić z chłopakami hetero, bo za bardzo mnie jarają? Skoro jara mnie męskość. Ale jeszcze nie wiem. W każdym razie, autorze, bardzo cię podziwiam. Zrobiłeś tyle dla nas, gejów, dla naszej akceptacji, seksualnego spełnienia. Jesteś naszym ojcem, tak się o nas troszczysz. A co do traumy dzieciństwa, jestem przekonany, że poradzisz sobie z nią autorze. Wbrew pozorom jesteś młodym mężczyzną, który najlepsze ma przed sobą. Również poukładanie wewnętrzne. Tylko… daj sobie tą czułość, empatię, wyrozumiałość. To piękno, które masz w sobie. Mocno cię ściskam kochany i dziękuję za wszystko co robisz i za to, że ktoś tak piękny jest na tej Ziemi i w tym dziwacznym kraju 🙂 <3 :*****
Hej Party_kox! Dziękuję za słowa wsparcia z całego serca :* Dodam tylko, że w zasadzie mam to za sobą. Czuję, że lekcję mam już przerobioną. Droga była długa, kręta i trudna, ale dziś widzę już, że wyszedłem na prostą. Moja samoocena jest realistyczna i pozytywna, oparta na faktach, a nie jej humorach. Potrafię bronić swoich granic i nie pozwalam się poniżać. Tak, jak piszesz – tamte czasy to był całkiem inny świat. Bez internetów, bez wiedzy, bez fachowej pomocy. Dziś w pewnym sensie jest łatwiej – choć rodzic narcyz jest tak czy siak ogromną masakrą dla człowieka.
Co do Twojego pytania – Twoja chuć rzeczywiście może nieco przeszkadzać z relacjach z facetami hetero. A to może niestety prowadzić do problemów… 🙁 Wiesz, jak popęd seksualny potrafi nam wpłynąć na rozsądek i dopowiadać historie, że „on na pewno też jest gejem” albo „on na pewno chciałby spróbować seksu z facetem”. Itd. Moja rada? Cóż – pilnować się i mieć to na uwadze, by nie stracić dobrych znajomych heteryków 🙂
Heh, co to bycia ojcem – umówmy się, że jak przekroczę 40-stkę, to będziecie mi mogli mówić DreamDaddy 🙂 Dziękuję Ci Kochany za piękny komentarz i całuję z całych sił ;***
Warto mieć prawdziwych przyjaciół hetero (moi nawet nie wiedzą o mojej orientacji bo dwaj to w ogóle nie akceptują gejów, więc nie gadam z nimi totalnie na tematy gejów). Po prostu hetero jest więcej, więcej z nimi przebywamy to i łatwiej na kogoś wartościowego trafić. Warto z nimi pogadać na wszystkie inne tematy jak do siebie pasujecie (nie każdy temat da się omówić z rodzicem, partnerem czy koleżanką). A faceta po prostu zacznij szukać, sam się nie znajdzie, nie musisz o tym od razu mówić całemu światu przecież. Wiem w jakim żyjemy kraju, jakie są społeczności, wsie, różne miasta i środowiska.Jeśli znalazłeś prawdziwego przyjaciela na lata to gratuluje, ale o przyjaźń trzeba dbać, od czasu do czasu ją odnowić jeśli mieszka się daleko. Nie będzie nic na siłę o prawdziwe przyjaźnie zabiegają obie strony, nie przerwie ich nawet długa delegacja czy emigracja. Znajdzie się sposób by utrzymać kontakt, choćby codziennie/co jakiś czas smsami, a spotkać się na żywo raz na rok na nartach na przykład, w zależności jakie będą osobowości tych przyjaciół, bo każdy jest inny, ale na swój sposób może być naprawdę wartościowy w twoim życiu.
A jeśli masz problemy, że chciałbyś przelecieć różne osoby to polecam niczym z tematu o „Jak korzystać z gejowskiego porno, by się nie uzależnić” po prostu daj się ponieść wyobraźni. Połóż się w nocy na łóżku zamknij oczy i działaj, wyobraź sobie kolegę/przyjaciela/czy nieznajome ciacho z tramwaju/czy twojego przyszłego partnera i idź na długą randkę, brawurową jazdę w klubie, romantyczny wyjazd tylko we dwoje, ogól głowę, dodaj owłosienie według swojego uznania co tam tylko lubisz, odchudź/dodaj mięśni sobie i im. Wydłuż i pogrub drągi i spraw, że nawet 30 cm spokojnie się zmieści i nie będzie bolało, a będzie zajebiście. W dwójkę, w dziesiątkę w ilu masz tylko ochotę. Potrzebujesz wyobrazić sobie seks a nie umiesz, to obróć się na tym łóżku na brzuch i zacznij lekko posuwać biodra (możesz podłożyć poduszkę lub bezpośrednio na prześcieradło, możesz też włożyć ręce dociskając penisa, ale to przyspieszy orgazm) i dalej niech wyobraźnia działa, nie otwieraj oczu. A do tego na brzuchu jeśli nie chcesz się spuszczać to można docisnąć przy orgazmie mocno rękami kutasa/podbrzusze i wytrysku nie będzie i potem czysto iść do toalety się odlać (może to chwilę zając zanim ściśnięte mięśnie puszczą). Można robić rano przed pracą czy wieczorem po cichu szybko lub długo, kiedy i jak chcesz. Przeżyłem tak całe lata kiedy jeszcze nie odważyłem się umawiać z facetami i dzięki temu spełniłem mnóstwo fantazji seksualnych, które są po prostu niemożliwe. I do tego bezpiecznie, bo na żywo bałbym się być ruchanym przez 10 samców i przyjąć ich ładunki. Do tego dzięki temu nauczyłem się przerywać orgazmy i ciągnąc przyjemność długo przez ostatecznym finałem, bardzo długo. I nie martw się sex na żywo jest jeszcze inny jak będzie miała Ci stanąć pała to i tak stanie.Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w szukaniu swojego mężczyzny.
Dzięki za fajny komentarz! 🙂
Jestem kobietą, w dodatku hetero, więc to chyba oczywiste, że uwielbiam Cię czytać 😁. No to przeczytałam i o Boże, Dream… Jestem matką dwóch synów, już dorosłych i płaczę na samą myśl, że ktoś może tak traktować dziecko. Wiadomo, ideałem nikt nie jest i sama mam sobie wiele do zarzucenia, mnóstwo rzeczy zrobiłabym teraz inaczej, ale to, co opisałeś, to jest najgorszy koszmar. Jesteś niesamowicie mądry i silny- wyszedłeś z tego i masz dobre życie, to doświadczenie nie zrobiło z Ciebie nieszczęśliwego i zgorzkniałego człowieka. Szczerze podziwiam i niech Ci się wiedzie jak najlepiej 🙂
Droga Kasiu – dziękuję za słowa wsparcia! Wiadomo, że żaden rodzic nie jest w 100% idealny (chyba że mój tato, on jest idealny na 99% 🙂 ) – natomiast rodzic narcyz to piekło dla dziecka. Przez lata nie zdawałem sobie nawet sprawy, jak wielkie szkody mi poczyniła, choć czułem się ze sobą fatalnie. Bo myślałem ciągle, że „to moja wina”, „sobie zasłużyłem” itd. Sam proces diagnostyczny był skomplikowany – bo zdiagnozować cPTSD (złożony zespół stresu pourazowego) w wyniku „wychowania” przez narcyza jest bardzo ciężki do ogarnięcia. Brakuje specjalistów w tej materii. Szczęśliwie udało mi się zrozumieć przyczyny i swoimi siłami z tego się wygramolić. Nie umiem powiedzieć, czy na 100% mam to za sobą, ale na pewno dziś czuję się ze sobą i życiem nieporównywalnie lepiej. Raz jeszcze dziękuję :*** PS. Nie sądziłem, że czytają mnie mamy 🙂
Moja mama też jest trudna i z pewnością ma jakiś rys narcystyczny, ale gdzie jej do Twojej…Ja z całych sił starałam się i staram nie powielać jej zachowan- trochę się udało a trochę pewnie nie. Ale jestem świadoma popełnionych błędów i prędzej odgryzłabym sobie język niż mówiła takie słowa do dzieci. Są dla mnie najukochańsi i najważniejsi na świecie ( wybacz, mężu 😁). I oczywiście, że mamy Cię czytają, sama znam kilka🙂. A powiem Ci jeszcze, jako teściowa od 5 lat- gdyby mój syn był gejem, byłabym więcej niż zadowolona z takiego zięcia jak Ty🙂. Pozdrawiam bardzo gorąco 😉
Ło jej, alem się zaczerwienił teraz 😛 Dziękuję :* Twoja chęć samodoskonalenia jest najlepszym dowodem, że nie powieliłaś rysu narcystycznego matki. Narcyzi nigdy nie dążą do samodoskonalenia. Wg nich to otoczenie musi się doskonalić, oni są juz doskonali 🙂 Pozdrawiam serdecznie Ciebie i czytające Mamy :* 🙂
Cześć Dream poruszyłeś najpoważniejszy temat w moim życiu od dzieciństwa.
Przepraszam od razu, ale to będzie najdłuższy mój komentarz na tym blogu.
Czytałem ten artykuł i czytałem, i tak wymieniałeś te osoby i że jak się trafi to spierdalać i w głowie (a co jeśli to matka?). I kurde na końcu bach piszesz o mamie. Przegadywałem ten temat z koleżankami i kolegami hetero i chyba nie ma innego sposobu niż wyprowadzka (nie działa agresja, nie działa spokój, nie działa krótki czas widzenia w ciągu dnia, awantura może być w 3 minuty, co robisz jest źle, bardzo rzadko jest dobrze – ale to jak robisz według jej wskazówek). Nie wiem ile narcyzmu ma moja mama i czy to na pewno to. Na pewno bardzo toksyczna, próbowała przelać we mnie swoje nadmierne ambicje, zrąbałem przez to swoją karierę zawodową, pracuje w robocie której nie lubię, a odrzuciłem ścieżki w których byłem naprawdę dobry, ale mogło to mi nie dać pracy, stąd dałem się zmanipulować się do trudniejszych dziedzin, ale z czegoś trzeba żyć, trudno stało się, nie odkręcę wielu rzeczy już, radzę sobie razem z partnerem mieszkając trochę kilometrów od niej.
Ale kurde kochać moja mama umie, empatie ma, opiekować rodzicami się umiała wiele lat, kiedy to inni z rodziny mieli już wyjebane, potrafiła zrywać noce przy mnie by mnie nie zabiła gorączka za dzieciaka, a i jak byłem starszy to też przy innych dolegliwościach i pomagała finansowo razem z tatą. Nie pasuje mi tu parę rzeczy:
„Najczęściej przybiera to formę tzw. gaslightingu” – tak zgadza się zdecydowanie, mnóstwo z tych przykładów co wymieniłeś pasuje
„Innymi słowy – srają na Twoje potrzeby…” – nie do końca, jak umiała tak wychowała, tak podobnie na osiedlu wychowywali, nie tylko u mnie były krzyki, nie biła, nie piła, nie wyrzuciła na bruk po 18 roku życia, wnuka jej nie dałem, a ona tego pragnie, jest zawiedziona to fakt, ale nie wie że jestem gejem, po prostu mówienie jej nie ma sensu, nie przekonałem jej do mniejszych błahostek, a co dopiero do tego jak ona czeka na wnuki i jest twardą katoliczką. Jasne przemoc psychiczna była spora i wyrąbane miała, że to mnie może zniszczyć psychicznie, tu nie kwestionuje.
„… i Twój punkt widzenia, na Twoje uczucia…” – tak zgadza się
„…i zdrowie.: ” – nie zgadza się – nalatała się ze mną po lekarzach, nie olała tematu.
„I o to chodzi – żebyś nie rozumiał nic. I czuł się jak gówno. ” – trochę się zgadza, ale zwykle wiedziałem co ona chce ode mnie, konkretna fryzura, a nie na łyso, ucz się, gdzie idziesz, zostań politykiem, prezydentem, inżynierem, nie rób tego czy tamtego, idź do kościoła, nie idź do tego tamtego, nie odwiedzaj tego z rodziny (bo według niej jest zły, ale dla mnie jest przyjacielem do dziś). Rozkazy były jasne. Udało mi się wyrwać dopiero jak na wynajem poszedłem jako dorosły. Bo nawet zakupy robiłem źle.
„Wykorzystują Twoje słabości przeciwko Tobie.” – nie zgadza się
„Przekraczają wielokrotnie Twoje granice i nic sobie z tego nie robią.” – tak zgadza się tylko w sensie nie fizycznym jak tam opisałeś tylko psychicznym w opierdalaniu.
„Ich rzekome pasje czy hobby są powierzchowne.” – nie nie zgadza się, zwiedzać mama lubi i nie musi się tym obnosić na portalach społecznościowych, ciekawość świata to mam prędzej po niej niż po ojcu.
„Ciągle pouczają innych.” – oczywiście zgadza się
„Grożą nie wprost. ” – nie
„Nie można im zwrócić uwagi na nic, bo momentalnie dostają szału.” -Niestety tak 🙁
„Wypominają Ci jakieś błahe rzeczy sprzed 10 lat.” – W sumie tak, może nie błahe bo zmiana studiów czy pracy, ale obecnie już nieistotne. Bo po tak 19 roku życia trochę moich decyzji i zmian było z źle na źle.
„Plotkują, ujawniają sekrety innych, śmieją się z innych za plecami.” -Nie, raczej nie lubi plotkować bo wielu ludzi nie lubi.
„Wygłaszają tyrady o tym, jak zjebani są inni ludzie.” – Trochę narzekania na niektórych w rodzinie, ale nie ogólnie, ale nie nie nazwałbym tego tyradami
„Nie boją się wchodzić w konflikty, awantury, starcia słowne.” Czasami trochę tak
„Wymyślają rzeczy. Przeinaczają słowa, zmieniają fakty, dorabiają sobie „prawdy” – tak, szok był taki nieraz, że kopara mi opadła na podłogę
„Nie tolerują odmowy. ” – tak
„Są mściwi, nigdy nie odpuszczają. ” – nie, nie jest mściwa, przy finansach to ona prędzej wykazywała się rozsądkiem, odpuszczała i nie robiła awantur, gorzej reszta rodziny
„Są mistrzami prawa i przepisów.” – trochę się zgadza
„Pozycja społeczna jest dla nich bardzo ważna.” – nie zgadza się, raczej spotkania rodzinne, normalnie ładnie ubrana elegancko do pracy, ale wiele tak kobiet ma, a nie ma parcia na szkło. Nie żeby szastać kasą na pokaz.
„Obwieszają się tytułami, dyplomami, nagrodami – nie tytułami, dyplomami, ale dostałem tekst, że mam szanować i słuchać bo jest matką i jej prawo to gwarantuje,a ona nie musi mnie
„Mają TE TEMATY, które ich odpalają. „- no trochę tak, chociaż ja i tak dyskutuje 🙂 stąd awantury, choć nie jestem aż tak głupi, metodę szarego kamienia stosowałem wiele razy.
„Narcyz projektuje swoją „wspaniałość” na innych.” – Może trochę, ale w sumie aż tak bardzo to nie wiem co siedzi w jej głowie.
„Ciągle mają jakieś prośby i czegoś chcą. „ – nie , zupełnie nie.
„Nie mają autorefleksji ani życia wewnętrznego.” – trochę tak, jak zwróciłem uwagę na coś no to się zaczynało „jak jestem taką złą matką to wymień sobie na inną….”
„Będą robić ostre awantury przed ważnymi dla Ciebie dniami, np. świętami, ślubami, rocznicami – ” – tak, dlatego nie lubię świąt, bo wiem co się będzie działo
„Będą Cię izolować od innych. ” – niestety tak, próbowała.
„Po rozstaniach nie mają żadnych sentymentów” – nie zgadza się. Ma sentymenty, wspomina wakacje, zmarłych.
I dlatego po tej długiej rozpisce po prostu nie wiem. Byłem jako nastolatek raz z rodzicami u psycholog i nas porównała. Pozadawała pytania na osobności. Na pewno stwierdziła, że się kompletnie nie znamy, rodzice błędnie wskazali mój ulubiony przedmiot i wiele rzeczy inaczej. I psycholog powiedziała pamiętam już tylko do mnie, że gdybym miał jakieś problemy to bym się do niej zwrócił, ale nigdy z tego nie skorzystałem, nawet tego dobrze nie rozumiałem. No jasne u mnie była przemoc psychiczna i toksyczność, dlatego mnie po prostu teraz bardzo ciężko obrazić czy wyprowadzić z równowagi – nikt do poziomu mamy nawet się nie zbliżył. Większość wymienionych cech się zgadza, ale niektóre kompletnie nie. Może masz rację, że rodzajów jest po prostu sporo i narcyzm to temat rzeka.
No nic życia przeżytego nie zmienię. Tak jak mówisz u mnie lata 90/00 wiedzy nie było, a i przecież żaden psycholog czy psychiatra by nie interweniował, jak przecież wtedy były czasy, że dzieci bito i to było spoko dla społeczeństwa, pojęcie przemocy psychicznej nie istniało wcale. Najważniejsze, że przyjaciół znalazłem. Hipokryta i kłamca oczywiście ze mnie niezły, przecież mało kto wie o moim podwójnym życiu – w sumie tylko geje. Mimo prób nie wpakowałem się w małżeństwo z kobietą, bo kiedyś myślałem że jestem biseksualny, ale nie dałem w sobie zabić gejowskiego serduszka. Także dzięki Tobie Dream, dozgonne dzięki. Piona dla ciebie.
Wszystkim życzę, na jak najrzadsze spotkania z takimi osobami i nie dajcie w was zabić to co w was najcenniejsze.
A no i pozdrawiam wszystkie mamy na tym blogu 🙂 Nawet nie macie pojęcia jakie wasze dzieci mogą mieć tajemnice przed wami. Ciekawe czy gdybym mojej wyznał, że gej ze mnie to czy by odwiedziła tego bloga!!! Ale by się działo. XD
Hej Kuba. Sądząc po tak szczegółowej analizie – a zarazem ogólnej – Twoja mama ma tzw. rys narcystyczny. Nie jest to może osobowość – ale po prostu pewien zestaw cech. Co do latania po lekarzach – tutaj bym nie sugerował się. Rodzice narcyzi latają z dziećmi po lekarzach – ale po to, żeby nie uznano ich za złych rodziców. Przede wszystkim ich dzieci nie mogą wyglądać na zaniedbane i chore. Jeśli choroba nie ujawnia się na zewnątrz, to już sprawa wygląda inaczej – można ją tuszować lub drzeć się na dziecko, by nie okazywało objawów (tak było u mnie). Natomiast są 2 kwestie ważne. 1. Żeby stwierdzić narcyzm – nie muszą się pojawiać wszystkie cechy. Wystarczy, że parę z nich utrzymuje się ciągle miesiącami czy latami. Narcyzi mają różne konfiguracje swoich degeneracji. Podstawową cechą jest zanik empatii i traktowanie siebie jako uprzywilejowanych – stąd wynikają pozostałe symptomy. 2. Nie musisz jej diagnozować. Chodzi o to, jak się przy niej czujesz. Jeśli źle – to nie ma znaczenia, czy to narcyzm czy nie. Próbowałeś dogadać się z nią latami – jak ja ze swoją – i nic to nie dało. Pytanie więc, czy jest sens czekać dalej, aż się zmieni – to bo najpewniej nigdy nie nastąpi. I nigdy nie daj sobie zabić Gejowskiego Serduszka ™ 🙂 Piona Chłopaku :* A jeśli Twoja mama wpadłaby na tego bloga, to pewnie po to, by sie nim pooburzać 😛 Tak zgaduję 🙂
Dzięki za odpowiedź. Tak, u mnie też wydzieranie się jest do dziś. Często wystarczy chwila do wybuchu, bo już nie jestem bezbronnym dzieckiem i się stawiam oraz nazywam rzeczy jakimi są i stany faktyczne. Także miło nie jest żadnej ze stron, po kłótni nie przynosi ulgi tylko zmęczenie, nie ma zwycięzcy, oboje jesteśmy przegrani. Oczywiście nie jest to za każdym razem, ale każda taka sprzeczka jest bez sensu. Wiem, że się nie zmieni, po prostu mi nie raz tak po prostu przykro z tego powodu. Bo w sumie chciałbym jej powiedzieć, że gej ze mną pełną parą i ma wspaniałego „zięcia” i jesteśmy razem szczęśliwi, ale wiem że to jej nie wystarczy, ani tacie, ani innym z rodziny. W mojej rodzinie mało kogo będzie interesowało, że jestem szczęśliwy, będzie po prostu oburzenie i nienawiść, że jestem nie taki jak większość. Nie zaakceptują tego, wiele razy słyszałem stereotypowe zdania o gejach i same złe, do tego dochodzi zatwardziałość przekonań katolickich i jest silniejsza u nich, niż w to co wierzy syn. Na tym polu katolicyzm odniósł wielkie zwycięstwo w kulturze polskiej ogólnie, że ważniejsze co mówi ksiądz niż dzieci.
Ale nie ma się co martwić, żyje jak czuję, a nie by komuś się przypodobać. A po prostu wiem z kim się czuję szczęśliwy, radosny i spokojny, kogo dotyk czy myśl o nim sprawia, że pała mi twardnieje w tramwaju czy w pracy. A przy poprzednich związkach z kobietami tego po prostu nigdy nie było. Także Gejowskie Serduszko jeszcze mi urosło i w ogóle przemeblował je pewien super gość i nie ma odwrotu 🙂
Stąd jestem szczęśliwym facetem i dziękuję także Tobie, bo lata czytania Twojego bloga doprowadziły mnie do zaakceptowania siebie, a ponad 2 lata temu do wybrania dobrej dla mnie ścieżki, a nie takiej, w którą chciało mnie popchnąć społeczeństwo. I wszystkim tego życzę by świat gejowski wszedł do Polski na stałe i stał się kiedyś normalną sprawą, a nie by sporo mężczyzn wchodziło w udawane związki z kobietami, czy miało mroczne tajemnice przed ludźmi, których się kocha lub lubi.
Pozdrawiam wszystkich i życzę wielu orgazmów
Jest taki etap w tym wszystkim, że człowiekowi jest po prostu przykro i czuje się bezsilny. Już nawet nie wkurzony, nie zraniony, nie winny, poniżony. Tylko powstaje pytanie – czemu ja dostałem takiego rodzica?
Ale pocieszam – dalej jest już prostsza droga.
Kościół wygrał z miłością do własnych dzieci – to prawda. W imię religii ludzie zabijali własne rodziny, sąsiadów, a nawet samych siebie. To potworne wynaturzenie, które z jakąkolwiek wiarą nie ma nic wspólnego.
Tak czy inaczej – cieszę się, że w jakiś tam sposób przyczyniłem się do tego, że się zaakceptowałeś. Związek na siłę z kobietą, byle tylko zadowolić wszystkich dookoła, miałby straszne konsekwencje. To bardzo smutne historie.
Pozdrawiam serdecznie :***
Myślę że to co napisze może się nie do końca spodobać, oczywiście współczuję i rozumiem jaka traumę to wywołało w twoim życiu..
Jednakże, biorąc pod uwagę że jesteś człowiekiem w wieku 38/39 wnioskuję że twoja mama ma tych lat około 70, biorąc pod uwagę to co pisał jeden z komentujących o tym że w roku 2000 +- nie było takiej opieki psychologicznej jak w tych czasach to co dopiero się musiało dziać w latach 50.
Wiem z doświadczenia że ludzie wyrastający w gruncie tamtej epoki w żaden sposób nigdy nie byli zaopiekowano w właściwy sposób, praktycznie choroby psychiczne leczyło się syropem z cebuli i kablem od prodidza. Więc sam zobacz że twoja historia jest całkowicie zbieżna z historią twojej mamy, zarówno ty i ona wyrastaliscie na gruncie już zgniłym, więc w żaden sposób nie jesteście ani ty ani ona żyć w dobrych stosunkach, biorąc pod uwagę to że pewnie macie wspólny kontakt mniejszy lub większy to ta historia jest jak never ending story, ciągle się nakręcająca spirala nienawiści i złości i tak do ustnej……
Czemu o tym piszę i dlaczego tak, sam się wywodzę z takiej rodziny fakt że moim oprawcą był ojciec, ale nie będę mówić jak mnie skrzywdził bo dziś to nie ma na mnie już żadnego wplywu.
Jestem na tyle świadomy mechanizmu jaki zarówno nim jak i mamą kierował że rozumiem ich sposób patrzenia na świat.
Zawsze rzeczywistości oglądana przez oczy wariata będzie jak najbardziej poprawna i zupełnie normalna….więc doszedłem do wniosku że skoro mi to przeszkadza i moim domownikom trzeba znaleźć wyjście z sytuacji, mówią że kiedy drzwi są zamknięte zawsze są otwarte okna i tym oknem w moim przypadku okazała się terapia ale nie moja tylko moich rodziców, można powiedzieć że trochę zmanipulowalem tak sytuację aby tato z niej skorzystał i teraz po roku, cieszy się z emerytury, zapisał się do klubu seniora, chodzi na ploteczki z swoimi rówieśnikami, poznaje świat odpoczywa żyje tak jak chciał pewnie żyć ale właśnie przez to że jego bufor oceny siebie był wadliwy to i on żyć nie potrafił dobrze.
Myślę że ty jako osoba która ma świadomość czym jest narcyz, toksyk, manipulator będziesz doskonale wiedzieć jak poradzić sobie z popaprancem aby pomóc mu, bo chyba najwyższym aktem niezależności od Narcyza nie jest odciecie się bo to każdy głupi potrafi tylko naprawienie jego życia jeśli nam zależy czy na nim czy na zdrowej, spokojnej relacji na przyszłość
Hej Andrew.
To jest bardzo szczytne założenie – że trzeba pomagać ludziom. Że oni w końcu zrozumieją i się zmienią. I to działa w przypadku wielu problemów, z którymi zmagają się nasi bliscy – którzy potrzebują wsparcia psychologicznego, by przejść pewne etapy w swoim życiu. By wylizać rany.
Jednocześnie jest to dokładnie to, co sprawia, że latami wyniszczamy siebie, tkwiąc w toksycznej relacji z narcyzem. Ta wiara, że „on/a się zmieni”.
Bazując nie tylko na swoich doświadczeniach, ale też na tym, co mówi dr Ramani (wspomniana przeze mnie ekspertka w kwestii narcyzmu) – narcyzm jest de facto nieuleczalny.
Przypadki, że ktoś z tego jakoś wyszedł po latach terapii, są brane jako „dowody anegdotyczne” – trochę, jak to, że ktoś gdzieś kiedyś widział Yeti.
Już tłumaczę, dlaczego.
Narcyz nie ma żadnej autorefleksji nad swoim zachowaniem. Żadnej. Nigdy. Wiemy to stąd, że osoba w miarę nie-narcystyczna – popełniając błędy w swoim życiu, miewa wglądy, autorefleksję, wyciąga jakieś wnioski – i jednak, z biegiem lat jakoś tam się zmienia. Czy to z udziałem terapeuty czy samodzielnie. Po prostu. Jesteśmy inni w wieku 18 lat, 30 lat, 40 lat – bo zyskujemy nowe doświadczenia.
Narcyz nie.
Narcyz będzie miliard razy walił głową w ścianę – i za każdym razem będzie oburzony, że ściana tam stoi. Może więc opowiadać, jakie to ma głębokie refleksje nad życiem, ale z nich absolutnie nic nie wynika. Żadna zmiana postępowania. Co jest najlepszym dowodem, że te „refleksje” mają na celu tylko wywołanie WRAŻENIA zmiany lub też zmanipulowanie innych („Patrzcie, jaki jestem mądry! Mam takie mądre przemyślenia!”).
Brak autorefleksji nad SWOIM zachowaniem, brak wglądu w swoje emocje i całkowite skupienie się na tym, jacy to powinni być inni ludzie, sprawia, że oni nigdy się nie naprawiają. Tzw. pętla uczenia się jest tutaj całkowicie przerwana.
Oni często świetnie funkcjonują. Zarabiają hajs, mają swoje pseudo-znajomości. Więc czemu mieliby się zmieniać?
To, że narcyz krzywdzi innych, nie jest dla niego żadnym argumentem. On pewnie nawet zdaje sobie z tego sprawę, że wywołuje w innych lęki, poczucie winy, wstyd, poczucie gorszości. Ale nie ma empatii – więc … WHATEVER. Jemu jest absolutnie wszystko jedno, czy z jego powodu ktoś się cieszy czy popełni samobójstwo. Dla narcyza ważne jest tylko to, co on może mieć z takiej relacji.
Czy narcyzi czasem idą na terapię?
Jak podaje Ramani – zdarzają się takie przypadki. Ale praktycznie nigdy nie oznaczają absolutnie ŻADNEJ poprawy. Rokowania w przypadku osobowości narcystycznej są fatalne.
Narcyz idzie na terapię, by:
To jest niekończąca się historia.
Chyba że się ją utnie, zrywając relację.
Nie znam Twojego taty, nie mogę się wypowiedzieć – mogę się tylko cieszyć, że terapia mu pomogła. Ale szczerze wątpię, by był serio narcyzem. Mógł mieć jakiś rys narcystyczny, który w wyniku terapii i jego własnej empatii się osłabił lub wyparował – okej.
Ale osoba narcystyczna jest nie do ruszenia. To zamknięta kula, do której nie ma dostępu.
I można latami się łudzić. Narcyz zresztą chętnie to wykorzysta, udając kolejne wielkie „przemiany” i obiecując, że „się zmienił”. W praktyce jednak nie daje to żadnych efektów. Nigdy. I wszyscy, którzy są uwikłani w relacje z narcyzami, wcześniej czy później kończą z tym samym wnioskiem.
Że trzeba spierdalać.
To jedyny ratunek.
Ktoś powie, że to pójście na łatwiznę. Powiedz to jednak ludziom, którzy po LATACH bycia poniżanymi, słuchania agresji słownej, gróźb i komplementów na zmianę (od czego dostają już kompletnej konfuzji), robienia afer z niczego, znoszenia ataków złości, humorów – którzy są absolutnie wyczerpani finansowo, psychicznie, zdrowotnie i fizycznie – i którzy próbowali w imię szczerej miłości do kogoś zrobić absolutnie wszystko, by narcyza „uratować” – że poszli na łatwiznę.
To byłby dla nich strzał w japę.
Wierz mi, gdyby istniał jakiś sposób, żeby narcyza naprawić, to bym go już dawno znalazł. Ktoś by go znalazł. Serio z całego serca chciałem mieć matkę, która będzie dla mnie wsparciem. Którą będę mógł kochać. Którą będzie kochać mnie. Z którą będę miał normalną, szczerą i serdeczną relację.
Przez lata przeczytałem tony książek i uczestniczyłem w mnóstwie szkoleń. Obserwowałem, interweniowałem na milion sposobów. Niebawem dobijam 40-stki. A ona wczoraj dokładnie mojemu ojcu zrobiła awanturę z niczego. Stosując gaslighting, groźby i poniżanie. Dokładnie, jak 10 lat temu. Jak 20 lat temu. Jak 30 lat temu.
Uświadomiłem ojca, jak sprawa wygląda. On też się nie łudzi. Jej po prostu nie da się zmienić. I nie da się na nią wpłynąć.
Zmieniliśmy się wszyscy dookoła. Zmienił się świat i ludzie. A ona – wciąż jest taka sama. Dokładnie co do joty – te same teksty co w moim dzieciństwie.
Kiedyś mnie to wkurzało. Smuciło. Frustrowało. Ba! Miałem poczucie winy, że jestem złym synem. Wstydziłem się za siebie, za nią. Miałem poczucie misji, że wyciągnę ją z piekła, w jakim żyje – że przestanie w ten chaos wciągać innych.
Dziś cieszę się, że przestałem się tym obarczać i liczyć na cokolwiek. I dlatego jestem wolny.
Stąd mój artykuł – którego głównym przesłaniem jest jedno – parafrazując hasło z piekła Dantego: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie w relację z narcyzem”.
Nie ma szans na poprawę. Im szybciej to zrozumiemy, tym więcej życia odzyskamy.
Ja zapłaciłem bardzo wysoką cenę za relacje z narcyzami. Straciłem zdrowie. Już raczej nieodwracalnie, niestety. I wierz mi, Andrew, nie chcesz być na moim miejscu.
Nikt nie chce być na czyimś miejscu, każdy jest na swoim własnym tym które sam sobie zbudował, myślę że skazywanie max 30 % populacji na niebyt z uwagi na pewne schorzenia nie jest do końca dobrym założeniem.
Niestety obawiam się że caly artykuł jest trochę subiektywny, wnioskuję z tego co piszesz że w dużej mierze przepuszczony przez filtr twoich własnych doświadczeń życiowych.
Podkreślam to jest tylko moje subiektywne zdanie ale po tym co piszesz bardziej skłaniam się do tego że to co cytujesz jest jakimś manifestem swojego własnego odbicia sytuacji, w psychologii dość często nazywa się to przeniesiem.
Ja jednak uważam i tego się będę trzymać całe życie że do każdego jest możliwość dotarcia tylko trzeba używać właściwych kluczy.
I mimo twojego twardego stanowiska życzę ci abyś takie klucze odnalazł.
Mój artykuł – podobnie jak wszystkie inne moje artykuły i komentarze – są w 100% subiektywne, bo jakież inne mogą być. Natomiast cechy narcyzmu, objawy narcyzmu, definicję – biorę nie ze swoich doświadczeń, ale od ludzi, który zjedli na narcyzmie zęby. Dlatego odsyłam gorąco do takich ludzi jak dr Ramani, którzy m.in. napisali o tym mnóstwo książek i na poparcie swoich argumentów mają tony badań.
I, niestety, mówią mniej więcej to samo co ja.
Zanim zabrałem się do napisania tego artykułu – temat analizowałem ponad pół roku, dokładnie wgryzając się w założenia, czym ten narcyzm jest, a czym nie jest. Żeby nie było, że ot, wczoraj się gość dowiedział, że jest coś takiego, a dziś udaje eksperta. Ekspertem nie jestem i nawet nie chcę być. Chcę mieć w życiu święty spokój 🙂
Gwoli ścisłości – te 20% (wątpię by aż 30%) to mowa o cechach narcystycznych, nie o osobowości. Osobowość narcystyczna to (całe szczęście) „tylko” 3-5% (?). Co i tak oznacza, że wcześniej czy później z taką osobą się zetkniemy w życiu.
I ważna kwestia – ja tych ludzi nie skazuję na „niebyt” w powodu schorzenia (cokolwiek miałoby to znaczyć). Współczułbym im, gdyby nie fakt, że to niesie groźne konsekwencje – bo oni bardzo chcą, żebym im współczuć, bo będą to wykorzystywać. Gdyby istniała jakakolwiek skuteczna metoda dotarcia do narcyza i wyleczenia go – byłbym pierwszy, który chciały ją zastosować w praktyce. Natomiast nie znam i nie widzę nawet na horyzoncie takiej metody. Jedyne, jakie znam, to jak przetrwać kontakt z narcyzem, jeśli już musimy go mieć.
Natomiast oczywiście jeśli masz ochotę – próbuj. To założenie, że „do każdego jest możliwość dotarcia” jest – w moje opinii – groźne i nieprawdziwe. Bo bardzo łatwo stajesz się celem narcyza, jeśli on tylko wyczuje, że bardzo chcesz go naprawić i mu pomóc. On tylko na to czeka. Żeby nie było, że nie ostrzegałem. Natomiast masz prawo się tego trzymać.
Ja osobiście tych kluczy już nie szukam. Dla mnie kluczem jest oddalenie się. Narcyza za wszelką cenę trzeba z życia usunąć i zapobiec dalszym konsekwencjom jego zachowania. Pomoc należy się otoczeniu, które najczęściej jest zniszczone psychicznie do cna – nawet jeśli na pozór wszystko wygląda okej i wszyscy się uśmiechają. Narcyzm jest odpowiednikiem faszyzmu w relacjach międzyludzkich – wcześniej czy później wyniszcza i wszyscy stają się jego zakładnikami. Wg mnie narcyzm jest największym i niedoszacowanym zagrożeniem zdrowia psychicznego.
Zgadzam się oczywiście z tym co piszesz, najprostsza formą to odciąć się definitywnie.
Natomiast nie zawsze odciecie fizyczne wiąże się z odcięciem psychicznym, skoro dalej o tym wspominasz i mówisz o tym trochę z tego co widzę mocno osobiście to znaczy że dalej ten narcyz ma w tobie kotwice która cię przy nim trzyma.
Ja osobiście wyznaje zasadę że lepiej znać swoich wrogów bo wiemy czego się można po nich spodziewać i zabezpieczy się w ten sposób aby właśnie taki narcyz nie miał na nas większego wpływu.
Świadomość jego zachowań czyni nas uzbrojonymi w tarczę która broni nas przed negatywnymi skutkami jego zachowań.
A tak na marginesie odciecie się jest najprostszą z metod jednak nie zawsze jest to możliwe bo:
– pracujemy razem
– mieszkamy w danych lokalizacjach
– mamy wspólnych znajomych
Czy mieszkamy razem, bądź z racji pokrewieństwa widujemy się z członkami rodziny.
Więc…
Odciecie się z jednej strony jest proste ale z drugiej strony ogranicza naszą wolność, unikając kontaktu sami stajemy się więźniami takiego Narcyza
Jako gość z postnarcystycznym, złożonym zespołem stresu pourazowego, potwierdzam. Odcięcie się fizyczne daje tylko tę korzyść, że przestaje się być dźganym w dalszym ciągu. Nie sprawia, że zadane rady się leczą. cPTSD, szczególnie po rodzicu-narcyzie, nie leczy sie samo. Tu nie działa zasada, że „czas leczy rany”. Tu trzeba lat ciężkiej, trudnej pracy, by się z tego uwolnić – i nigdy nie ma się 100% pewności, że to się już udało. Mogę tylko ocenić, na bazie opisu objawów cPTSD, że moje objawy traumy zniknęły w 70-80%. Tak na oko, na chwilę obecną.
Wiesz, trudno nie wspominać swojej matki. I trudno, żeby nie miała we mnie żadnej „kotwicy”, jak to nazwałeś. Wciąż budzi we mnie sporą złość, wciąż mam poczucie, że wyrządziła mi ogromną krzywdę i nie umiem, nawet nie chcę jej wybaczać, bo moje wybaczenie byłoby wykorzystane przeciwko mnie (za dobrze to znam). Mój postęp przez lata polega na tym, że przestałem się winić za to, jaka ONA jest i jak ONA reaguje. Przestałem się jej bać. I przestałem się siebie wstydzić jako człowieka. Że udało mi się zbudować z kompletnych ruin moją samoocenę i spojrzeć na siebie bardziej obiektywnie – niż przez jej pryzmat matki, która nigdy nie była ze mnie zadowolona nawet przez 5 sekund – i zawsze widziała we mnie tylko głupiego pasożyta, który we wszystkim jej przeszkadza.
Udało mi się pozbyć z siebie najgorszej drzazgi, jaką zostawiła – przekonania, że COŚ jest ze mną nie tak. To przekonanie głęboko mnie uszkodziło psychicznie i zdrowotnie.
Też uważam, że wrogów trzeba znać – jeśli się już musi ich mieć. Wyrosłem z idealizmu, że da się przejść przez życie, nie mając wrogów. Niektórzy po prostu bardzo chcą być naszymi wrogami. Natomiast ja takich wrogów jak narcyzi znam aż za dobrze. Jakby detale tego psychiatrycznego cyrku mnie już nie interesują.
Odcięcie OD RAZU nie jest zawsze możliwe – pełna zgoda. Praca, kredyty, wspólne dzieci, siatka znajomości, zamieszkanie – bardzo utrudnia sprawę. Natomiast nie chciałbym, żeby ktoś używał tego, jak pretekstu do braku reakcji czy wyobrażania sobie, że „skoro się już siedzi w bagnie i nie można wyjść od razu, to się tu rozgoszczę”. Narcyz Cię dorwie i zniszczy, jeśli weźmie sobie Ciebie na celownik. Jeśli jesteś tylko zwykłym „paprochem” ludzkim, to najwyżej Cię oleje. Ale jak się uweźmie, będzie Cię niszczył latami – nawet po zerwaniu kontaktu (np. opowiadając o Tobie najgorsze rzeczy wszystkim dookoła, planując zemstę, zbierając na Ciebie haki itd.).
Jeśli chcesz się z takiej głębokiej, toksycznej relacji uwolnić, to wcześniej czy później musisz się odciąć i fizycznie, i psychicznie – i na wszelkie możliwe sposoby. Po prostu nie ma innego rozwiązania na chwilę obecną. W ekstremalnych przypadkach nawet wystąpić o sądowy zakaz zbliżania się. Jeśli ktoś uważa, że przesadzam, to po prostu nie miał do czynienia z prawdziwym, głębokim zaburzeniem narcystycznym.
A co do wolności – jeśli serio zrozumiesz, kim jest narcyz, to naprawdę CHCESZ się od niego uwolnić i odciąć. I nie jest to już wtedy żadne ograniczanie się, wręcz przeciwnie.
No ok rozumiem twoje położenie w tej sprawie i metody podjęte aby uniknąć kraksy w głowie.
Tylko jest jedna sprawa która budzi u mnie znak zapytania w głowie. Czy jako osoba która doświadczyła bezpośredniego wpływu, nazwijmy to otwarcie popapranca na swoje życie zachowujesz obiektywizm w tym co piszesz, czy tak do końca na chłodno jesteś w stanie podejść do tematu aby udzielać rad innym ? Sam wspomniałeś że w swoim prawie 40 letnim życiu spotkałeś około 11 narcyzów więc statystycznie to 0,26 przypadku na rok twojego życia wobec tego nie jest to tak jednokolorowe jak o tym piszesz w rozwiązaniu problemu relacji z toksykiem tj. odciać nie musi być jedyną słuszną metoda, to w W TWOIM PRZYPADKU było to słuszne, czy własciwe w każdym, ?
Jednak mam jedną zasadę i myślę że tutaj też ma zastosowanie, to co nam pomogło w życiu nie oznacza że pomoże komukolwiek innemu bo sytuację nie są tak jednostronne, druga sprawa jest taka czy czasem nie jest tak że odciecie nie jest łatwiejsza droga wyjścia z możliwości konfrontacji w danej sytuacji, uważam że nie każda relacja z toksykiem jest niszcząca na pewno budująca doświadczenie na przyszłość by móc przejść suchą stopą w innych znajomościach.
Wiec dream jak jest w twoim przypadku, bardziej uciekasz od konfrontacji czy wzmacniasz siebie na podstawie doświadczeń ?
„Czy jako osoba która doświadczyła bezpośredniego wpływu, nazwijmy to otwarcie popapranca na swoje życie zachowujesz obiektywizm w tym co piszesz…?”
Cokolwiek się odpowie na takie pytanie, to i tak się jest pod ścianą.
Bo jak powiem, że to tylko moje subiektywne wrażenia, to tak, jakbym powiedział, że ten artykuł nie ma żadnej wartości merytorycznej i jest tylko stekiem moich uprzedzeń, a osoby z narcystycznym zaburzeniem osobowości to ogólnie spoko ludzie.
A jak powiem, że JA UWAŻAM zachowuję obiektywizm, to przecież kim ja jestem, żebym sam oceniał, czy zachowuję obiektywizm czy nie. Sędzią być we własnej sprawie trochę lipa, co nie Andrew?
Także i tak dupa i tak. Pytanie tylko, po co właściwie pytasz. Ja się domyślam.
Niech Czytelnicy sami osądzą, czy mogą mi ufać w tym temacie – czy olać mój artykuł.
„czy tak do końca na chłodno jesteś w stanie podejść do tematu aby udzielać rad innym?”
A skoro napisałem ten artykuł, to jak myślisz? Uznałem, że mam prawo udzielać rad innym? Czy uznałem, że nie?
Czy serio trzeba do końca na chłodno podchodzić do tematu, żeby dać sobie prawo do udzielania rad?
Czy ktokolwiek na Ziemi, kto ma minimum empatii, rozumu i godności człowieka, podchodzi do tematu narcyzmu w 100% chłodno?
Nawet sami badacze mówią, że czasem im kopara opada, do czego zdolny jest narcyz.
Czy np. zgwałcona kobieta nie może radzić innym kobietom, jak rozpoznawać potencjalnych gwałcicieli i uniknąć gwałtu – bo przecież nie podchodzi do tematu obiektywnie z racji swojej krzywdy?
Można mieć jakiś stosunek emocjonalny do tematu – ale to nie oznacza, że ktoś postradał zmysły i rozum. I nie wie, o czym pisze i na jakiej podstawie.
Czy narcyzm mnie wkurza? Jasne! Nawet nie trzeba mieć PTSD, by się wkurzać na narcyzm i na to, do czego ludzie tego pokroju są zdolni.
Czy umiem o narcyzmie myśleć racjonalnie? W końcu tak! I dlatego mam nie tylko prawo, ale i pewien obowiązek, by przestrzegać przed nim innych ludzi. Bo rozumiem skalę zagrożenia nie tylko statystycznie, ale emocjonalnie.
Bo kto lepiej opowie o tym, jak narcyz potrafi zniszczyć życie? Ktoś to zna to tylko z książkowej teorii? Czy osoba, która od 1 dnia życia była tresowana przez narcyza i która potem poznała teorię i zaczęła rozumieć, czego doświadczyła?
Raz jeszcze zachęcam do edukowania się z tego tematu, bo jest o tym (na szczęście) coraz więcej artykułów, książek i filmów. Nie trzeba bazować tylko na moim artykule – a nawet się nie powinno. Lepiej mieć możliwie jak najszersze spojrzenie. Jest wiele osób, które ten temat rozkładają na czynniki pierwsze – i warto zapoznać się z ich opiniami.
Jeśli choć JEDNA z nich powie, że warto wciąż być w relacji z narcyzem i wciąż coś tam z nim eksperymentować w nadziei, że się zmieni – chętnie zapoznam się z argumentami. Natomiast ja nie trafiłem na kogoś takiego.
„w swoim prawie 40 letnim życiu spotkałeś około 11 narcyzów (…) wobec tego nie jest to tak jednokolorowe”
Nie rozumiem tego argumentu.
„odciać nie musi być jedyną słuszną metoda, to w W TWOIM PRZYPADKU było to słuszne, czy własciwe w każdym, ?”
Wydaje mi się, że opisałem narcyzm na tyle szczegółowo i przekrojowo, że inteligentny i wrażliwy Czytelnik, do którego kieruję ten artykuł, raczej sam dojdzie do słusznego wniosku, czy moje porady są dobre tylko w moim przypadku – czy właściwie w każdym.
„to co nam pomogło w życiu nie oznacza że pomoże komukolwiek innemu bo sytuację nie są tak jednostronne”
Racja. Dlatego przestrzegam przed pochopnym stawianiem diagnoz – bo mając na oczach takie filtry, jak tutaj przedstawiłem, bardzo łatwo będzie przyklejać ludziom etykietki „narcyz”.
Natomiast sam narcyzm rokuje bardzo słabo. I jeśli się go już rozpozna – to nauka mówi: sorry, ale sprawa jest ciężka.
Tutaj chodzi tutaj o to, jak gigantyczny koszt emocjonalny musi podnieść kochająca narcyza wrażliwa osoba, by ostatecznie przekonać się, że to nie ma sensu. Mogą minąć lata tortur, nim ktoś w końcu dojdzie do tego samego, do czego doszli przed nią inni – że nie ma rady, trzeba spieprzać.
Natomiast jeśli ktoś uważa, że narcyza da się jakoś naprawić – niech próbuje. Jestem tylko randomowym gościem z internetu, co ja mogę o tym wiedzieć.
„uważam że nie każda relacja z toksykiem jest niszcząca na pewno budująca doświadczenie na przyszłość by móc przejść suchą stopą w innych znajomościach.”
Każda relacja z toksykiem jest niszcząca – z definicji. Jak nie jest, to nie jest toksyczna.
Mój znajomy ma matkę-narcyza. Ustaliliśmy po miesiącach rozmów, że są jak siostry bliźniaczki z moją. Identyczne teksty, reakcje, obelgi, ta sama maniera, to samo zgorzknienie, humory.
Ojciec tego mojego znajomego (a więc mąż narcyzki) lata temu powiesił się na strychu. Gdy policja zdejmowała jego ciało ze sznurka – ona wzruszyła ramionami i powiedziała: „Widocznie był słaby”.
Dotarło do mnie, ile zakulisowej przemocy psychicznej musiało się tam przelać, że facet targnął się na swoje życie. Tępiła go, krytykowała za wszystko, obwiniała, obśmiewała, groziła, szantażowała. Aż gość się powiesił.
Zatem tak, relacja z toksykiem narcyzem jest budująca o nowe doświadczenia na przyszłość. I czasem tymi doświadczeniami jest samobójstwo.
Mam więc na wszelki wypadek siedzieć cicho, bo nie jest mi on obojętny emocjonalnie w 100%? Jakby był, to byśmy nie gadali.
Mnie udało się przetrwać. Do dziś nie wiem, jakim cudem – znosiłem ją, znosiłem choroby, znosiłem upokorzenia i stany lękowe wykraczające poza ludzkie pojmowanie. Nie byłem leczony na to, nikt nie dał mi leków, nie dał słowa wparcia.
Nie wiem, co w sobie mam. Może tę ciekawość życia i kreatywność, która mi dupę uratowała. Może to to.
Ale nie graj proszę roli adwokata diabła, bo nie wiesz, o jakiej skali diabła rozmawiamy.
„Wiec dream jak jest w twoim przypadku, bardziej uciekasz od konfrontacji czy wzmacniasz siebie na podstawie doświadczeń ?”
Cokolwiek wg Ciebie oznacza „konfrontacja z narcyzem”… Po wielu latach i tysiącach prób dyskusji – oficjalnie – nie mam ani sił, ani ochoty, ani nerwów na jakąkolwiek konfrontację z narcyzem. Bo z nimi nie da się wygrać na żadne argumenty, bo ich fakty i argumenty nie interesują.
A teraz mam propozycję. Bo ten artykuł nie jest o mnie, ani do mnie.
Jest o jednym z najgorszych typów ludzi, jacy stąpają po Ziemi. I teraz chodzi mi tylko o to, ile osób – szczególnie tych wrażliwych, empatycznych, które są dla narcyza NAJŁATWIEJSZĄ zdobyczą – może UNIKĄĆ LAT wykorzystywania, cierpienia i przemocy psychicznej, która doprowadzi ich nieuchronnie do depresji, myśli samobójczych i stanów lękowych.
Więc skupmy się na tym, jak narcyzów rozpoznawać i wycinać chirurgicznie ze swojego życia – bez emocji i zbędnego szumu. Tak jest najprościej i najłatwiej.
Gdyby ktoś mi taki artykuł pokazał 20 lat temu – może moje życie wyglądałoby inaczej.
I mam nadzieję, że kogoś ten artykuł wyczuli w tym bardzo trudnym temacie. A może nawet komuś uratuje życie.
Myślę, że nie tylko ten ale wiele artykułów tutaj z różnych dziedzin czy to z psychologi, czy seksualnych pomoże wielu ludziom. Zwłaszcza jak przeczytają je spokojnie i skonfrontują z własnym życiem i doświadczeniami. Przecież ten portal czytają nie tylko mężczyźni ale i kobiety, czy rodzice którzy mają problemy ze swoimi dziećmi, albo wręcz szukającymi zalążka wiedzy w tematach jakich obracają się ich dzieci lub partnerzy. Bo nie ma tego w szkole, w kościele, w telewizji, w pracy czy przy wigilijnym stole. Bardzo mało jest w ogóle rozmów o życiu i zdrowiu psychicznym. Najczęstsze jakie mi się zdarzają to na górskich wycieczkach czy na grillach i ogniskach z przyjaciółmi. Nie każdego stać na psychologa czy psychiatrę, a wiadomo jak w każdej branży na dobrego wcale niełatwo trafić.
Mi osobiście artykuły pomogły oderwać się od zniszczenia sobie życia w złych związkach z kobietami oraz z toksycznymi relacjami i jak można przynajmniej zacząć sobie z tym próbować radzić. Jasne nie rozwiązałem wszystkich swoich problemów, ale nie ma takiego człowieka, który by ich nie miał.
Również miałem w wielu przypadkach kupę frajdy i odskoczni do często zabawnych ankiet. A także podniecających opowiadań i artykułów, że aż lało się wielkimi wytryskami, po ścianach chłopaki!
Także dzięki Dream za ten, przeszłe i przyszłe artykuły. Pozdrawiam i ściskam mocno.
Dziękuję Jakub :* Nic więcej nie mogę tutaj dodać, poza tym, że mogę wyrazić radość, że – mam nadzieję – pomogłem 🙂